Stuprocentowy deficyt poznawczy

„Jak twierdzą nasze źródła w resorcie finansów“ – rozpoczyna „Dziennik“ swój czołówkowy tekst o przyszłorocznym deficycie budżetowym planowanym na 52,2 miliarda. Rzut oka na resztę gazet pozwala łatwo ustalić drogą dedukcji tożsamość owego cennego dziennikowego „źródła“ – bowiem zarówno w „GW“, jak i „Rz“ kwotę deficytu ujawnia pod nazwiskiem minister finansów Jacek Rostowski.

Aktualizacja: 05.09.2009 17:44 Publikacja: 05.09.2009 17:33

Paweł Bravo

Paweł Bravo

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Oto wymowna lekcja hierarchii dziobania narzuconej przez władzę wobec prasy, kiedy zachodzi potrzeba puszczenia ważnej informacji w korzystnym dla nadawcy momencie (czyli na progu weekendu, kiedy rynek nie może zareagować impulsywnie): Rostowski dla „GW“ napisał autorski tekst, „Rz“ udzielił wywiadu, a „Dziennik“ musiał zadowolić się kontrolowanym anonimowym przeciekiem. Temu na łyżeczce, temu na miseczce, a z ukręconym łebkiem zostaje „Polska“ – która wybija na czołówce news z własnego wywiadu „Schetyna broni Grada“, gdy tymczasem minister skarbu w ten weekend stał się elementem układanki, w której sprawa groźby dymisji jako kary za niesprzedanie stoczni zeszła na drugi plan.

Chodzi bowiem o to, że oprócz wyjaśniania wysokości deficytu oraz zapewnień, że i tak jest dobrze („to i tak mniej niż podczas ostatniego kryzysu z lat 2001-2“) Rostowski wysyła jasny komunikat: jedynym ratunkiem przed bolesnymi konsekwencjami ewentualnego przekroczenia przez dług publiczny ustawowego progu 55 procent PKB będzie wyciśnięcie z prywatyzacji 28,5 miliardów. „Prywatyzacja jest kluczowym elementem powodzenia planu konsolidacji finansów publicznych“ – pisze w „GW“. „Jeżeli ambitny program ministra Grada nie zostanie zrealizowany, to kasa państwa znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia“ – podchwytuje tę myśl w „Dz“ Marcin Piasecki.

W innym tekście „Dziennik“ daje Gradowi 70 procent szans na przeżycie, to znaczy na to, że premier nie spełni niedawnej obietnicy, że go wyrzuci jeśli skrewi ze sprzedażą stoczni.

Czy w kontekście „prywatyzacja jako ratunek przed wyższymi podatkami“ premierowi Tuskowi łatwiej przyjdzie zrobić np. to, co doradza mu Michał Karnowski w „Polsce“? Sugeruje on, że skoro premier nie odwoła ministra (wynika to z publikowanego w środku numeru wywiadu z Grzegorzem Schetyną), to zamiast kombinować z jakimiś kolejnymi terminami, lepiej żeby powiedział „przepraszam“ i przyznał się, że z tamtą zapowiedzią karnej dymisji się zagalopował. „Chodzi o elementarną powagę władzy“ – dodaje, nieświadomy, że kiedy pisał te słowa, władza już korzystała z konkurencyjnych gazet, by sytuacja nabrała odpowiedniej, wielomiliardowej, powagi.

Zwłaszcza że jak zauważa „Dziennik“ wyliczenie kwoty deficytu (prawie dwa razy więcej niż w tym roku) nie oznacza, że wpadamy w dwa razy głębszy dołek – po części ten liczbowy skok to wynik czysto papierowych przesunięć w klasyfikacji kosztów, zatem ruch Ministerstwa Finansów „ma znaczenie wyłącznie polityczne“. Anonimowy polityk Platformy mówi w tym samym tekście o „rezygnacji z czysto wizerunkowego efektu niższego deficytu budżetowego“.

Nie pierwszy raz w rękach ekonomistów zimne liczby nabierają piarowego ciepełka (jeśli ktoś twierdzi, że w ekonomii nie ma wcale dymu i poezji, to zapytam, kto nagminnie opowiada np. o „wzroście ujemnym“?). Trudno łączyć podwojenie kwoty deficytu tylko z obroną jednego ministra i nową rundą kampanii prezydenckiej. Ale jak słusznie przypomina „GW“ akurat przed chwilą prezydent Kaczyński potępiał wyprzedawanie „rodowych sreber“ (myśl tę rozwija dziś w „Polsce“ prezydencki minister Paweł Wypych). Żeby było zawilej, tym razem atak Kaczyńskiego nie wystarczy, by „GW“ broniła Grada. W komentarzu na pierwszej stronie Witold Gadomski pisze o łataniu dziury pieniędzmi z prywatyzacji i podsumowuje: „to jest możliwe, jeśli na czele Ministerstwa Skarbu stanie ktoś cieszący się autorytetem i opinią prawdziwego menedżera“. Na tekst wyjaśniający, dlaczego warunków tych nie spełnia obecny szef resortu, jednak się nie natknąłem. Z budżetowym się zobaczy, ale deficyt poznawczy pozostaje bez zmian.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2009/09/05/stuprocentowy-deficyt-poznawczy/]Skomentuj[/link][/ramka]

Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?