Kac po tarczy

Na łamach prasy powraca temat zamknięcia projektu tarczy rakietowej przez prezydenta Baracka Obamę, co tak nieprzyjemnie zaskoczyło nas akurat w dzień 17 września.

Publikacja: 21.09.2009 11:47

W „Gazecie Wyborczej” Marcin Bosacki stara się na chłodno podsumować przyczyny decyzji Białego Domu.

„Ogłoszenie decyzji Obamy o tarczy 17 września było wpadką. W jego ekipie, niestety, nie ma nikogo, kto miałby ucho wyczulone na Europę Środkową. Ameryka, także Ameryka Obamy, ma naturalną aroganckim kolosom manierę liczenia się tylko z potężnymi i traktowania całej reszty per noga. Polskie pretensje, byśmy byli traktowani jak Londyn czy Berlin, słusznie Waszyngton śmieszą.

W ocenie tego, co stało się z tarczą, warto na wstępie oddzielić okrzyki polityków od realnego świata. W Polsce niewiele mają wspólnego z rzeczywistością krzyki polityków PO, że nic się nie stało, że Polska nadal ma 'strategiczne partnerstwo' z USA, czy nawet, że w efekcie decyzji Obamy uzyskujemy jakąś 'ekskluzywną pozycję'. Ale jeszcze mniej prawdy jest we wrzaskach opozycji, że 'rząd powinien podać się do dymisji' albo że do decyzji Obamy doprowadziły 'fochy rządu Tuska'.

O co Polsce - i rządowi PiS, i PO, chodziło w sprawie tarczy? O to, by skończyć ze strategicznym podziałem NATO na kategorię A i B na Łabie. O to, by w Polsce i w ogóle w Europie Środkowej powstały twarde amerykańskie instalacje wojskowe. Kaczyńscy chcieli po prostu samej bazy w Redzikowie, Sikorski z Tuskiem upierali się, by ugrać więcej - rakiety Patriot. Trzy tygodnie temu napisałem, że należało brać, co Amerykanie dawali, bo możemy nie mieć nic. Dziś, po rozmowach z ostatnich dni, myślę inaczej. Jestem przekonany, że Obama wycofałby się z tarczy nawet, gdyby rząd PO podpisał umowę z Bushem pół roku wcześniej, ratyfikował i w Redzikowie byłaby już dziura w ziemi (nie wycofałby się, gdyby instalacja była już prawie gotowa, ale na to nie było szans).

W sumie z oceną działań rządu RP wstrzymam się do czasu, aż rozstrzygnie się, czy rację ma minister Sikorski mówiąc, że na pewno dostaniemy uzbrojoną baterię patriotów, najlepiej ze stałą, choć małą, amerykańską bazą.”

Kończąc swój tekst Bosacki cytuje "Wall Street Journal": "Gdy zostajesz przyjacielem Ameryki, nigdy nie wiesz, kiedy ona sama strzeli sobie w stopę". I komentuje: "Nie wiem, czy Obama strzelił sobie w stopę. Wiem, że chciałbym, byśmy byli mniej niż dziś zależni od tego, czy Amerykanie strzelają sobie w stopę, czy nie".

Na łamach polskiej edycji „Newsweeka” nad ponownym przypływem amerykańskiej wiary w szczerość i dobre intencje Kremla zastanawia się Tomasz Deptuła.

„Obama użył rezygnacji z tarczy jako argumentu, że nic od Rosjan nie chce. I takie podejście spotkało się w USA z najostrzejsza krytyką. – To błąd. Obama nie wie, jak rozmawiać z Moskwą, z którą nigdy nie należy negocjować z pozycji słabszego - mówi 'Newsweekowi Reginald Dale, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie. - Moskwa doskonale wiedziała, że tarcza nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia.   Jej upór wystarczył jednak by przekonać Amerykę, do zmiany zdania. Ta wiadomość idzie w świat: można postawić się Stanom zjednoczonym i powiedzieć, im, że coś się nam nie podoba, a Amerykanie z tego zrezygnują. Niezależnie od tego, czy zmiana strategicznych celów jest uzasadniona czy nie, polityczne przesłanie jest bardzo niepokojące.”

I dalej: „Obama tak naprawdę nie ma ani osobistych doświadczeń ani kulturowych korzeni pozwalających na rozumienie Europy. W relacjach z Moskwa wykazuje gotowość zawierania porozumień ponad głowami Europejczyków, lekceważąc zarówno ich wrażliwość jak i sytuacje polityczną. To strategia, która na dłuższa metę może okazać się krótkowzroczna”.

To, co w oględnych słowach wyraża publicysta „Newsweeka, bardziej „Wprost” pisze Marek Król na łamach swojego tygodnika.

„Barack Obama, rezygnując z tarczy, cofnął historię Europy Środkowej do lat 80., niestety bez Ronalda Regana. I wszyscy europejscy przywódcy od Angeli Merkel, Nicolasa Sarkozy’ego, boskiego Silvio Berlusconiego po Gordona Browna, są z tej decyzji Obamy są zadowoleni. Ostatnio taka radość wśród europejskich rządzących była widoczna we wrześniu 1938 roku w Monachium. Unia Europejska powinna ustanowić wrzesień miesiącem radości europejskiej a centralne uroczystości zorganizować w Radzikowie.”

Ciekawa propozycja. Co na to Jerzy Buzek?

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/09/21/kac-po-tarczy/]blog.rp.pl/semka[/link]

W „Gazecie Wyborczej” Marcin Bosacki stara się na chłodno podsumować przyczyny decyzji Białego Domu.

„Ogłoszenie decyzji Obamy o tarczy 17 września było wpadką. W jego ekipie, niestety, nie ma nikogo, kto miałby ucho wyczulone na Europę Środkową. Ameryka, także Ameryka Obamy, ma naturalną aroganckim kolosom manierę liczenia się tylko z potężnymi i traktowania całej reszty per noga. Polskie pretensje, byśmy byli traktowani jak Londyn czy Berlin, słusznie Waszyngton śmieszą.

Pozostało 89% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo