Kluczowe śledztwa prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne nie posuwają się do przodu – alarmował wczoraj Mariusz Kamiński podczas konferencji z okazji światowego dnia walki z korupcją. Szczegółów nie chciał zdradzić. Oznajmił, że „siedem śledztw o bardzo dużym ciężarze gatunkowym” wymienia w liście do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Kamiński podkreślał, że sprawy dotyczą osób na ważnych stanowiskach w państwie, policji i wymiarze sprawiedliwości. – Są nagrania wideo, na których przyjmują łapówki, i te osoby funkcjonują nadal w życiu publicznym – oburzał się. Dodał, że ma nadzieję, iż prokurator generalny wyjaśni sprawę.
– Nie wiem, czy pismo już wpłynęło. Nasze czynności zależą od jego charakteru – mówi „Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik Seremeta.
Kamiński krytykował też politykę kadrową CBA kierowanego przez jego następcę Pawła Wojtunika. – Nastąpił odwet na kadrze kierowniczej CBA. Około 90 proc. pracowników zostało zmuszonych do odejścia – mówił. Twierdził, że kluczowe stanowiska zajmują teraz ludzie zaczynający karierę w okresie stanu wojennego lub podejrzewani wcześniej przez Biuro o przestępstwa.
Wojtunik zarzuty nazwał absurdalnymi. – Nie mam poczucia, że w CBA nic się nie dzieje – mówił. Zaprzeczył, aby na kierowniczych stanowiskach pracowały osoby rozpracowywane przez Biuro. Twierdził, że zwolnił tylko kilku z 30 dyrektorów.