Obcokrajowcy powodowali kraksy najczęściej w woj. wielkopolskim, małopolskim, dolnośląskim i łódzkim.
Skąd wzrost? „Polska z racji położenia jest krajem tranzytowym i zdecydowanie największy odsetek cudzoziemców wjeżdżających i przejeżdżających przez nasz kraj to obywatele państw ościennych, szczególnie z linii wschód–zachód" – podaje raport.
Jednak intensywne podróże nie tłumaczą wszystkiego.Raport podaje, że kierowcy uczestniczący w wypadkach pochodzili głównie z Ukrainy – ich dotyczyło 596, czyli połowa takich zdarzeń. Lepiej wypadają np. poruszający się po naszych drogach Niemcy (brali udział w ok. stu wypadkach), ale także Białorusini, Litwini czy Rosjanie.
Co gorsza, skutki wypadków z udziałem kierowców z Ukrainy często były tragiczne – również przez brawurę, do jakiej skłania alkohol. Policyjne kroniki to potwierdzają.
We Wrocławiu 24-latek z Ukrainy stracił panowanie nad autem i uderzył w przęsło mostu Sikorskiego. Miał 2,5 promila alkoholu. W Łodzi (jesienią 2018 r.) inny ukraiński kierowca wypadł z drogi i wjechał w mur kamienicy – zabił koleżankę z akademika, którą wiózł – miał 1,8 promila. Inny szokujący przykład: 5 promili miał sprawca tragedii w Siedlcu Dużym (Śląsk).Doprowadził do czołowego zderzenia – zginęła kobieta. To kilka tragedii z ostatnich miesięcy.
Polska od lat nie potrafi poradzić sobie z gigantycznym problemem, jakim jest fakt, że kierowcy spoza krajów UE złapani na fotoradar nie ponoszą żadnej kary. W minionym roku „Rzeczpospolita" pisała, że rocznie ok. 80 tys. takich mandatów ląduje w koszu. Powód? Rząd ani parlament nie zmienili przepisu pozwalającego straży granicznej wystawiać mandaty na polskich granicach z fotoradarów systemu CANARD. Wciąż jest więc tak, że kierowcy aut spoza UE, złapani na fotoradar za prędkość czy wjazd na czerwonym, są bezkarni, bo Polska nie może kierować mandatów na Białoruś czy Ukrainę, bo nie ma wglądu do bazy danych właściciela auta. Także Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie ma możliwości odnalezienia takiego kierowcy po tablicach i wysłania mu mandatu do domu. Inspektorat to potwierdza. „Z uwagi na uwarunkowania prawne oraz (...) korespondencyjny tryb działania CANARD, nie jest możliwe, w sposób automatyczny, procedowanie naruszeń dla pojazdów zarejestrowanych poza UE" – tłumaczy. I dodaje, że brak jest rejestru właścicieli pojazdów oraz przepisów o transgranicznej współpracy w ściganiu sprawców wykroczeń. Polska traci na tym miliony złotych rocznie.