Nagranie przedstawia rozmowę Władysława Serafina (zasiada w Sejmiku Województwa Śląskiego i Radzie Naczelnej PSL) z Władysławem Łukasikiem, który w grudniu zeszłego roku stracił stanowisko szefa Agencji Rynku Rolnego (ARR). Kiedy je sprawował, zasiadał w radzie nadzorczej państwowej spółki Elewarr i to głównie nieprawidłowości w niej dotyczy spotkanie w gabinecie Serafina.
CBA skierowało do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie sprawowania nadzoru właścicielskiego przez Agencję Rynku Rolnego nad podległymi jej spółkami. Wcześniej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura poinformował o wszczęciu postępowania sprawdzającego, które może skończyć się śledztwem.
Według "Gazety" rozmowa mogła odbyć się w styczniu tego roku. Zaczyna się od kwestii dymisji Łukasika z ARR. Serafin dopytuje Łukasika czy była ona spowodowana procesem w białostockim Sądzie Rejonowym, w którym ten jest oskarżony o przekroczenie uprawnień. Minister rolnictwa Marek Sawicki był w nim przesłuchiwany jako świadek. Zaprzeczył, aby naciskał na oskarżonych prezesów ARR w celu zatrudnienia w agencji konkretnych osób. - Słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję, kurde dupę po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem - zapewnia Łukasik.
Przekonuje Serafina, że w spółce Elewarr, którą nadzorował panuje nepotyzm, a powiązanie z nią działacze partyjni traktują ją jak prywatny folwark. Opisuje rodzinne wyjazdy zagraniczne na koszt firmy i omijanie ustawy kominowej (ograniczającej wynagrodzenia w państwowych spółkach), a także planowaną prywatyzację, która miałaby doprowadzić do przejęcia firmy przez działaczy.
Zajawkę rozmowy "Puls Biznesu" opublikował w piątek. Dziś przedstawił stenogram oraz nagrania wideo. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że taśmę dostała w sobotę jednak jak przekonuje "od paru tygodni po Warszawie krążą taśmy, które mają skompromitować grupę działaczy PSL".