W ostatnich latach spadła liczba kradzionych samochodów w Warszawie i okolicach. Dlaczego? - Okazało się, że złodzieje jeździli po samochody za granicę mówi stołeczny policjant.
- Tam czuli się anonimowo, ponadto kradli samochody lepiej wyposażone - przyznaje nadkom. Ireneusz Ambroziak, naczelnik wydziału do zwalczania przestępczości samochodowej stołecznej policji.
Dzisiaj wpadło aż dziesięciu przestępców.
Na Zachód
Jak ustaliła „Rz", zatrzymani przestępcy stanowią trzon gangu wołomińskiego. Choć Wołomin rozbijano kilkakrotnie, przestępcy zajmujący się kradzieżami samochodów zbudowali sprawnie działające „przedsiębiorstwo". Złodzieje brali kurs za zachodnią granicę raz w tygodniu. - Pojazdy kradli m.in. w Cottbus, Frankfurcie nad Odrą oraz Poczdamie mówi gen. Mirosław Schossler, szef stołecznej policji.
Kradli też w Warszawie i okolicach. Łupem padały głównie samochody japońskich marek, m. in. hondy, toyoty, nissany. Samochody te przeprowadzali w okolice Koła w Wielkopolsce, chowali je też do dziupli, które znajdowały się w okolicach Wołomina i Radzymina. Tam rozbierali je na części. - Były one sprzedawane w szrotach znajdujących się w Wielkopolsce oraz na poznańskiej giełdzie samochodowej - dodaje funkcjonariusz policji.