Powstańcze pomieszania

Mit Powstania, bez względu na to, czy traktowany apologetycznie, czy szyderczo, rośnie

Publikacja: 04.08.2012 01:01

Powstańcze pomieszania

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Tekst z archiwum tygodnika Uważam Rze

A kto tak pisał o Powstaniu Warszawskim, koteczku: „Polska zawsze jest żebrakiem i płaczką Europy, sprawa polska zawsze jest kłopotliwa, dwuznaczna, siejąca ferment, niecierpliwiąca; historia Warszawy nie ma precedensów w dziejach Europy. Dlaczego? Jeśli odrzucimy koncepcje mesjanistyczne, że Polska cierpi za wszystkich i jest upostaciowanym „wyrzutem sumienia", to pozostaje jedna tylko odpowiedź: obok wielu walorów jak odwaga, poświęcenie, bohaterstwo brak nam – męskiego, opanowanego realizmu".

Kto taki to tekst popełnił?

Jakiś zaprzaniec, komunistyczny paputczik, pożyteczny idiota? Otóż nie, słowa te są autorstwa Stefana Kisielewskiego i nie są wcale felietonową prowokacją, lecz przemyślanym stanowiskiem w obronie patriotyzmu realistycznego, któremu patronował Roman Dmowski. Kisiel z aprobatą przytaczając opinię, że „Powstanie Warszawskie było błędem politycznym, nonsensem militarnym i – koniecznością psychologiczną", w tekście z „Tygodnika Powszechnego" z roku 1945 pokazywał, jak refleksja prawicowa może odnieść się do dramatu Powstania.

Owszem, w tekście Kisielewskiego zauważyć można towarzyszący wszystkim dyskusjom na ten temat brak dyscypliny i pomieszanie różnych planów: nie wiadomo dokładnie, co krytykujemy, o czym rozmawiamy – o projekcie kilkudniowej akcji wyzwalania miasta przez formacje Polski podziemnej czy o kilkudziesięciodniowej masakrze miasta, o żołnierskiej walce czy o romantycznych miazmatach tworzonych dla usprawiedliwienia kolejnej porażki...

W postawie Kisiela widać element konfliktu pokoleniowego, którego spektakularnym przejawem był spór Czesława Miłosza z poetami z kręgu „Sztuki i Narodu", tak ciekawie opisany parę lat temu przez Aleksandra Kopińskiego.

W szkicu znalazło się więc sporo zarzutów pod adresem rozgorączkowanej młodzieży warszawskiej, która dojrzewając w czasach hitlerowskiego terroru, nie miała szansy zrozumienia, że kultura narodowa poza duchowymi wzlotami ma też aspekt cywilizacyjno-materialny i wymiar długiego trwania. Jej to nieodpowiedzialne bohaterstwo spowodowało zdaniem Kisiela zniszczenie milionowego miasta i osłabienie narodu.

Cytowany artykuł Kisielewskiego stanowi ozdobę antologii „Spór o Powstanie" przygotowanej przez Dariusza Gawina na otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego i każe zapytać, w jaki sposób z tak mocnymi i przekonującymi tezami radzili sobie ludzie organizujący tę najistotniejszą instytucję polityki historycznej.

Jak udało się muzealnikom, osobom o wrażliwości raczej konserwatywnej, wybrnąć z paradoksalnej sytuacji, że oto kreują placówkę będącą na pierwszy rzut oka zaprzeczeniem prawicowego myślenia dystansującego się od polskiej tradycji insurekcyjnej.

Czas świętej walki o wolność

Odpowiedzi należy szukać w tekstach Dariusza Gawina, przede wszystkim w szkicu „Warszawa 1944: oślepiający blask wolności", w którym wpisuje on Powstanie Warszawskie w wielką tradycję republikańskiego umiłowania wolności i sprzeciwu wobec autorytaryzmu czy totalitaryzmu.

Omówienie słynnej finałowej sceny „Szkiców piórkiem" z płaczącym Andrzejem Bobkowskim, który przyjmując Chesterfielda od amerykańskiej żołnierki, snuje gorzkie refleksje o losie Polski, służy Gawinowi do udowodnienia, że Powstanie Warszawskie to emanacja polskiego charakteru i polskiego umiłowania wolności. I że Powstanie wybuchło dlatego, że Polacy są Polakami, i że są tacy, jacy są. Pobrzmiewa w tych wypowiedziach dźwięk znany z esejów Jarosława Marka Rymkiewicza, widać, że dyskusję na temat Powstania Warszawskiego Dariusz Gawin chce przenieść w dziedzinę rozważań o duchu narodowym, koncentrując się na euforii pierwszych chwil, zapatrzony w fotografie młodych chłopców i dziewcząt, którzy wierzyli, że wyzwolą miasto w kilka dni...

Owszem, wskazuje też na państwowotwórczą działalność państwa podziemnego, ale obraz Powstania, jaki kreśli, odbiega od tego, jaki zna każdy pilny uczeń liceum choćby z „Pamiętnika..." Mirona Białoszewskiego – do dzisiaj najwybitniejszego dzieła literackiego o 63 dniach. Przecież oprócz uniesienia pierwszych godzin, poczucia wspólnoty, Powstanie to także koszmar pacyfikacji miasta, męczeństwo ludności cywilnej, Starówka, pozostawianie rannych, walka o przeżycie, kanały, Śródmieście, i wreszcie płacz, skowyt: „Koniec. Po wszystkim. Dwieście tysięcy ludzi leży pod gruzami"...

Tego Gawin, konstruktor mitu, nie uwzględnia. Traktuje Powstanie jako jakiś czas święty, wyłączony spod racjonalnego chłodnego osądu. Bezsilny płacz Bobkowskiego nad polskim losem uznaje za wyraz jego solidarności z ideą Powstania, zaś pytanie o zwycięstwo stawia z perspektywy odzyskanej w roku 1989 wolności.

Bo rzeczywiście, Powstanie wymyka się z racjonalnych kolein. Gdy parę dni temu wpadłem do rozgorączkowanego przed kolejnymi obchodami muzeum i miałem możność krótkiej rozmowy z Dariuszem Gawinem, wskazał on na symptomatyczne wyznanie Jerzego Giedroycia, który w rozmowie z Barbarą Toruńczyk stwierdził, że od początku uznawał Powstanie za zupełne szaleństwo, by po chwili przyznać się, że gdy walki w Warszawie przedłużały się, namawiał generała Sosnkowskiego, by razem z nim poleciał do Warszawy, skoczył ze spadochronem i zginął wraz z powstańcami. Zdziwionej Toruńczyk oznajmił, że tego wymaga logika legendy...

Ponad podziałami

Muzeum Powstania Warszawskiego ma do nadrobienia wiele zaległości: musi opłakać tych, którzy zginęli, oddać hołd bohaterom, zrekonstruować fakty, wreszcie poddać je krytycznej refleksji. I na tym ostatnim polu twórcy muzeum z Janem Ołdakowskim i Dariuszem Gawinem na czele nie stawiają w zasadzie żadnych ograniczeń. Przeciwnie: ich działalność to dopuszczanie do głosu wszystkich, dla których sierpniowy zryw ma znaczenie.

Otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego towarzyszył niesamowity ferment twórczy. Młodzi artyści wzięli na warsztat tematy powstańcze, czyniąc to często niezależnie od mecenatu muzealników. Tak przecież było z genezą wielogłosowej zaskakującej płyty Lao Che „Powstanie Warszawskie", która narodziła się równolegle z budową placówki muzealnej, tak jest z wieloma realizacjami teatralnymi i literackimi. Młodzi chcą po prostu mówić o Powstaniu, chcą przez jego pryzmat oceniać świat, chcą wcielać się w role powstańców, w role mieszkańców Warszawy.

Paradoksem całej historii jest fakt niezwykłego pomieszania ideowego. Podobnie jak w przypadku muzealników wypowiedzi artystów często sprzeczne są z ich deklaracjami ideologicznymi czy też afiliacjami środowiskowymi. I to jest fenomen.

Pokazuje, że Powstanie jest czymś rzeczywiście hipnotyzującym, czymś, co wyłamuje się i przekracza podziały polityczne, czymś związanym z wrażliwością, charakterem, czasem rodzinnym przekazem...

Paweł Passini wystawił w muzeum „Hamleta 44", widząc w Powstaniu mit założycielski nowego miasta. Miasta zniszczonego, pozbawionego centrum, dla którego kręgosłupem staje się Powstanie.

Marcin Liber zestawia swój spektakl z szyderczych tekstów Sylwii Chutnik, Magdy Fertacz i innych młodych polskich autorek, pytając o sens cierpienia ludności cywilnej, akcentując wątki żydowskie, krytykując polską tradycję. Rozdaje ciosy nieco na oślep, ale paradoksalnie jego głos współbrzmi z prawicowymi krytykami Powstania.

Duet Paweł Demirski – Monika Strzępka w odległym wałbrzyskim teatrze w spektaklu „Niech żyje wojna!" drastycznie inscenizuje rozmowę Mikołajczyka ze Stalinem z dnia 3 sierpnia 1944 r. Roznegliżowany drżący aktor pokazuje upokorzenie, jakiego premier polskiego rządu doznaje ze strony dyktatora. Żądania poszerzenia przedwojennych granic, umożliwienia polskiej armii samodzielnego zdobycia Berlina, brzmią groteskowo i żałośnie wykrzykiwane przez nagiego, skulonego chudzielca. Naszego reprezentanta grającego atutem warszawskiego Powstania.

Czyż spektakl ten nie zyskał nowego waloru cztery miesiące po premierze, gdy osamotnienie Polski objawiło się tak wyraźnie w obliczu smoleńskiej tragedii? Czyż tegoroczna opowieść o lekceważeniu naszej walki przez świat, którą przygotowuje zbuntowany Michał Zadara, nie zabrzmi boleśnie aktualnie?

Fascynacja masakrą

A przecież fantazmaty Powstania Warszawskiego istnieją też i buzują w głowach innych młodych twórców, dla których stosunek do 1944 r. staje się głównym problemem współczesności. Bo przecież niewygasła przeszłość atakuje nas obrazami, skojarzeniami, nazwami ulic, tablicami pamięci. Analogiami.

Jan Klata nie tylko wystawia w muzeum „Triumf Woli" pokazujący przedziwną, jakby dialogującą z Rymkiewiczem, fascynację masakrą, ale i do współczesnej sztuki „Weź, przestań" rozgrywającej się w przejściu podziemnym wprowadza harcerzyków niczym małych powstańców, a bohaterom Sienkiewiczowskiej „Trylogii" każe wchodzić do włazu warszawskich kanałów.

Obsesyjne wątki martyrologii pojawiają się w zupełnie nieoczekiwanych miejscach, dowodząc, że Powstanie jest niezbywalnym i centralnym elementem rozmowy o współczesnej Polsce. Polsce położonej między Niemcami a Rosją.

Mit Powstania, bez względu na to, czy traktowany apologetycznie, czy szyderczo, rośnie.

Mecenat staje się czymś niezwykłym, bo nie ograniczając ekspresji młodych twórców, muzealnicy, cierpliwie znosząc inwektywy wypowiadane przez zaproszonych przez nich artystów, przygotowują drugą, krytyczną fazę obecności muzeum w życiu intelektualnym Polski.

Tekst z archiwum tygodnika Uważam Rze

A kto tak pisał o Powstaniu Warszawskim, koteczku: „Polska zawsze jest żebrakiem i płaczką Europy, sprawa polska zawsze jest kłopotliwa, dwuznaczna, siejąca ferment, niecierpliwiąca; historia Warszawy nie ma precedensów w dziejach Europy. Dlaczego? Jeśli odrzucimy koncepcje mesjanistyczne, że Polska cierpi za wszystkich i jest upostaciowanym „wyrzutem sumienia", to pozostaje jedna tylko odpowiedź: obok wielu walorów jak odwaga, poświęcenie, bohaterstwo brak nam – męskiego, opanowanego realizmu".

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił