To efekt głośnego sporu pomiędzy świętokrzyskim przedsiębiorcą Henrykiem Migaczem, właścicielem firmy Strunobet z Kuzek koło Włoszczowej, a władzami tej gminy.
O sprawie „Rz" pisała kilkakrotnie. W marcu 2010 r. Migacz pozwał gminę do kieleckiego sądu o naruszenie dóbr osobistych: prawa do wolności gospodarczej i rozwoju przedsiębiorstwa. Zarzucił jej, że przewlekając wydawanie decyzji administracyjnych, uniemożliwia mu rozwój firmy.
I tak np. na wprowadzenie zmian do studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, niezbędnych, by firma mogła kupić działkę, na której miała wybudować hale fabryczne, Migacz musiał czekać blisko 2,5 roku. Prawie 1,5 roku czekał na wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla innej inwestycji – budowy na działce wspólników stacji paliw.
Urząd gminy Włoszczowa przekonywał „Rz" w ubiegłym roku, że w jego działaniach nie było nieprawidłowości.
Migacz w sądzie okręgowym przegrał. W grudniu 2011 r. uznał on, że wolność gospodarcza nie jest dobrem osobistym, a więc jako taka nie podlega ochronie. Skoro zaś nie zalicza jej się do katalogu dóbr osobistych, to nie narusza jej ani bezczynność urzędników, ani przekraczanie ustawowych terminów w wydawaniu istotnych dla rozwoju firmy decyzji.