Film był ponownie najchętniej oglądanym programem w Polsce. Obejrzało go 3 268 tys. widzów - (blisko 182 tys. więcej niż dnia poprzedniego). Przekłada się to na ponad 25 proc. udziałów TVP1 w rynku.
Serial wywołał kontrowersje w Polsce już podczas swojej emisji w Niemczech. Tam w publicznej telewizji ZDF oglądało go 8 mln widzów (niemiecki rynek telewizyjny jest większy - red.). Pokazuje wojnę oczami pięciorga młodych berlińczyków. Ich postawy wobec wojny są niejednoznaczne. Nie wszyscy popierają zbrodniczą politykę Adolfa Hitlera. Gdy jeden z bohaterów trafia do Polski styka się z ogromnym antysemityzmem. Oddział Armii Krajowej wydala go, gdy okazuje się, że nie jest Niemcem tylko Żydem niemieckiego pochodzenia. Ten sam oddział zaniecha otworzenia drzwi wagonów, gdy okazuje się, że w transporcie są Żydzi.
Bardzo gorąca dyskusja na jego temat toczy się w sieci. Użytkownicy Twittera są podzieleni w jego ocenie. Wielu z nich parafrazuje jego nazwę, pisząc "Nazi matki, nazi ojcowie". "'Nasze matki, nasi ojcowie' nie byliby możliwi bez bredni Grossa. Podziękujmy Gazecie Wyborczej" - stwierdził użytkownik Juice.
Są też tacy, którzy nie widzą w emisji nic złego."Nasze matki,nasi ojcowie - ciekawy serial, dobrze zrobiony. Jakoś nie szokuje, nie oburza. Może coś w 3 odcinku?" - napisał użytkownik adamgorajski. W podobnym tonie wypowiada się Marcin Sasim: "Obejrzałem serial 'Nasze matki, nasi ojcowie' i nie mam pojęcia o co tyle szumu".
Jednak kontrowersyjne sceny z udziałem polskich partyzantów są dopiero przed polskimi widzami (początek odcinka dziś o 20.25 - red.). Późnym wieczorem odbędzie się w studiu TVP dyskusja prowadzona przez Piotra Kraśkę. Jego gośćmi będą: polski historyk prof. Tomasz Szarota, jego niemiecki kolega dr Thomas Weber, polscy dziennikarze Adam Krzemiński i Piotr Semka, oraz ich niemieccy koledzy Gabriele Lesser i Gerhard Gnauck, a także wicedyrektor TVP1 Andrzej Godlewski i były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss.