Na wczorajszym spotkaniu Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego nie udało się opracować ostatecznego scenariusza wrześniowych manifestacji w Warszawie. Powód? Znowelizowana w ubiegłym roku ustawa o zgromadzeniach jest tak skomplikowana i zbiurokratyzowana, że obecnie zorganizowanie dużej manifestacji wymaga gigantycznego wysiłku.
– Musimy przygotować mnóstwo zaświadczeń do kilku urzędów. Zbieranie tylu papierów trwa – mówi „Rz" Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „S" i jeden z członków komitetu. – Ale na pewno zdążymy złożyć wniosek o organizację manifestacji w terminie – zapewnia.
Związkowcy przyznają, że najbardziej martwią się o to, czy dostaną zgodę na zwołanie manifestacji.
Dlaczego? Nowe przepisy mówią bowiem, że w tym samym czasie może się odbywać tylko jedno zgromadzenie. Zmiana ta to konsekwencja zadymy, która miała miejsce 11 listopada 2011 r. gdy Marsz Niepodległości przekształcił się w uliczną bójkę.
W praktyce oznacza to, że jeśli w tym samym terminie planowane są konkurencyjne manifestacje, odbędzie się ta, której organizatorzy jako pierwsi złożą w urzędzie wszystkie potrzebne dokumenty. Czyli to urzędnik zdecyduje, czy protest się odbędzie czy też nie.