Sumar, który jest prezesem zarejestrowanej w ubiegłym roku na terenie Polski fundacji Renesans.by, dostarczył do redakcji „Rz" dokumenty, które mają wskazywać na istnienie szarej strefy w polskim systemie wizowym dla Białorusinów.
Brakuje w nich jednak dowodów. Białoruscy opozycjoniści, z którymi rozmawialiśmy, przekonują zaś, że Sumar to człowiek reżimu Aleksandra Łukaszenki, który ma destabilizować relacje polsko-białoruskie. On sam przyznał się, że jest członkiem rodziny jednego z najbliższych współpracowników dyktatora.
Polskich wiz wcale nie tak mało
Sumar przekonywał nas, że polscy dyplomaci mają nie tylko przymykać oko na korupcyjny proceder, ale sami w nim uczestniczyć. Według jego wyliczeń nielegalny system dystrybucji polskich wiz dla Białorusinów generuje ok. 1 mln euro nielegalnego przychodu rocznie. Na czym miałby polegać?
Pracownicy polskich placówek konsularnych na terenie Białorusi mają odpłatnie udostępniać informację dotyczącą terminów rejestracji wniosków wizowych. Ma to przyspieszyć procedury wizowe. Informacja jest cenna, bo zainteresowanych wizami jest dużo, a system rejestracji działa wolno. Andrei Sumar twierdzi, że pośrednicy za przekazanie takiej informacji biorą 100 euro i mają się nimi dzielić z pracownikami konsulatu.
Choć „Rz" prosiła go o dostarczenie jakichkolwiek dowodów potwierdzających zarzuty, nie zrobił tego.