Mogą pomyśleć: nowoczesna linia, która zepnie dwa brzegi stolicy i pozwoli uruchomić nowy salon stolicy, jakim będzie zamknięta przez lata ulica Świętokrzyska to tysiące głosów i dowód na mądrość naszej kandydatki. Na ich miejscu o mądrości bym się nie wypowiadał. Dlaczego? Bo nie myślą!
Z gierkowskim triumfalizmem ogłoszono nowe połączenia, które mają usprawnić życie mieszkańców dwumilionowej metropolii. Linie autobusowe, tramwajowe, ekspresowe. Każdy kto mieszka w Warszawie i wie, że największą dzielnicą jest Mokotów z przerażeniem zauważy, że kilka lat czekał na polepszenie dojazdu do pracy - z typową dla polskich obywateli niczym nie umotywowaną wiarą w inteligencję urzędników znajdujących się u władzy. Oto połowa największej dzielnicy Warszawy, czyli Dolny Mokotów, nie otrzyma żadnego nowego, a co dopiero ekspresowego, połączenia do nowej linii metra.
Piszę to do Was – mieszkańcy Wilanowa, Sadyby, Stegien, Osiedla Bernardyńska, Czerniakowa i dalekiego Powiśle, że nie dla Was nowe metro, jak nie dla psa kiełbasa. Na odcinku dziesięciu kilometrów, jakie dzieli Was od nowoczesnego Centrum Kopernika nic się nie zmieni. Pozostaniecie w komunikacyjnym zaścianku. Dalej pchajcie się do I linii metra. Przez zatłoczoną Aleję Witosa, zakorkowaną Puławską. A co to takiego pół godziny! A choćby nawet godzina. Wstańcie wcześniej! Nie leńcie się!
A już serio. Niedługo wybory i można wyrazić swoją opinię na temat władzy w najskuteczniejszy z możliwych sposobów. Nie ma ekspresowych autobusów? Będzie ekspresowe głosowanie!