Reklama

PiS bez siły i bez pomysłu

Partia Kaczyńskiego w zaklętym kręgu

Aktualizacja: 21.01.2015 06:24 Publikacja: 21.01.2015 00:00

PiS bez siły i bez pomysłu

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Choć Prawo i Sprawiedliwość deklaruje, że chce budować szeroką koalicję i otworzyć się na nowe środowiska, tkwi wciąż w swoim zaklętym kręgu. Jeśli z niego nie wyjdzie, skazane będzie na klęskę.

Młodzi czekają

Przekaz największej partii opozycyjnej jest konsekwentny, choć dla niej samej zgubny. Jeśli będzie się go trzymać, nie ma szans na przejęcie w Polsce władzy. PiS nie jest w stanie – o co apelowali na łamach „Rzeczpospolitej" Marek Jurek i Jarosław Gowin – stworzyć szerokiego obozu prawicy „będącego rzecznikiem zasad, przekonań, indywidualnej odpowiedzialności, czyli republikańskiej koncepcji demokracji". Dlaczego? Bo Jarosław Kaczyński – może o tym świadczyć choćby jego stosunek do restrukturyzacji górnictwa czy do wieku emerytalnego – odwołuje się konsekwentnie do swojego twardego elektoratu: socjalno-roszczeniowego, uciekającego przed modernizacją i budującego swoją tożsamość głównie na niechęci, wręcz nienawiści, do rządzącej Platformy Obywatelskiej.

Stąd bierze się, o czym pisał m.in. Michał Szułdrzyński w tekście „Prawica oburzonych", często nadmierna ekspresja w sprawach światopoglądowych, która nie tylko abstrahuje od hierarchii podnoszonych kwestii, ale także zamyka drogę do debaty nad arcypoważnymi sprawami dla Polski – takimi jak model rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne czy demografia. W tej kwestii wypada zgodzić się z Łukaszem Warzechą, który w tekście „Czy opozycja jest bezsilna" wskazuje, że problemem prawicy jest to, że „nie posiada klucza – a nawet nie próbuje go chyba znaleźć – do przezwyciężenia blokującego jej szanse na zwycięstwo głębokiego podziału plemiennego".

Takiego klucza próbują poszukiwać Gowin i Jurek. Słusznie wskazują, że obóz prawicy powinien otworzyć się na nowe, traktowane po macoszemu przez pozostałe ugrupowania, grupy społeczne. Wymieniają młodych oraz drobny, krajowy biznes. Wspominają także o organizacjach pozarządowych, aktywnych i skutecznych w swoich działaniach, takich jak organizacje prorodzinne.

Gdy czyta się program PiS, uderza to, że nie da się go wprowadzić w życie

Reklama
Reklama

Trudno nie zgodzić się z ich diagnozą. Młodzi to obiecujący elektorat, który nie ma właściwie swojej reprezentacji, a są oni niemiłosiernie dyskryminowani. To bodaj najgorzej traktowana grupa społeczna w Polsce. Podobnie jest z małymi i średnimi firmami. Choć wszystkie ugrupowania i rząd deklarują ich afirmację, praktyka jest zgoła inna.

Oj, naiwni

Jak jednak pogodzić zgłaszane przez liderów obozu prawicy deklaracje z narracją Jarosława Kaczyńskiego – ręce precz od przywilejów górników, czy zawartymi w najnowszym programie PiS propozycjami np. obniżenia wieku emerytalnego do 60/65 lat? Czy młodzi i drobny biznes naprawdę mają ochotę dopłacać kolejne miliardy do nierentownych kopalń? Czy młode pokolenie chce opłacać dodatkowe składki do ZUS na emerytury dla zdolnych do pracy 60-latków, gdy już obecnie co trzeci złoty wydawany przez sektor finansów publicznych wędruje do kieszeni emerytów i rencistów, a na politykę rodzinną wydajemy siedem razy mniej? Czy przedstawicieli małego biznesu nie oburza to, że wspiera się dobrze zorganizowane grupy, reprezentowane przez silne związki zawodowe, a o nich nikt nie pamięta? Czy deklaracje o wsparciu górników czy obniżeniu wieku emerytalnego nie są powodowane wyłącznie populistyczną kalkulacją polityczną, w której nie ma miejsca na republikańskie wartości dobra wspólnego, o które apelują Gowin i Jurek?

Doprawdy trzeba ogromnie dużo naiwnej wręcz wiary, by być przekonanym, że przekaz, jaki płynie od Jarosława Kaczyńskiego, pozwoli na to, by – jak piszą Gowin i Jurek – wierzyć, że PiS będzie partią „zdolną do budowania szerokiego obozu społecznego i wypełniania wobec niego roli zarówno przywódczej, jak i służebnej".

Oprócz tego ważne są pytania o kadry i organizacyjną sprawność. Słusznie podnoszą je Szułdrzyński i Warzecha. Pierwszy pisze: „gdzie jest tych 150 osób, których potrzeba, by realnie zmieniać państwo – ministrów i wiceministrów, bez których trudno będzie cokolwiek sensownego zdziałać?". Drugi przytomnie pyta: dlaczego PiS, mówiąc o sfałszowanych wyborach, nie przedstawił dowodów? Trudno się z nimi nie zgodzić. Gdy czyta się najnowszy program PiS (jego analizę przedstawiłem na łamach „Rzeczpospolitej" w tekście „Miliardy Kaczyńskiego"), uderza to, że populistyczne deklaracje mieszają się w nim z całkiem słusznymi postulatami i niezłą diagnozą społeczną. A także to, że zaproponowanego programu nie da się wprowadzić w życie.

To m.in. efekt krótkiej ławki intelektualnej PiS i  braku otwartości tego ugrupowania na osoby, które są ekspertami i mają coś do powiedzenia. Partii mającej ambicje przejęcia władzy nie da się budować tylko na wiernych, a często miernych żołnierzach. Nikt nie jest nieomylny, a w sporze i debacie wykuwają się dobre pomysły. Brak dyskusji i odtrącanie krytycznych uwag – a do tego zmierza sposób zarządzania PiS – prowadzi do intelektualnej jałowości oraz niemożności przyciągania nowych ludzi.

Czy się stoi, czy się leży

Gdy obserwuje się to, co robi Jarosław Kaczyński i jego najbliższe otoczenie, powstaje nieuchronne pytanie o to, czy PiS faktycznie chce rządzić. A może jest tak, że lepsza jest rola głównej siły opozycji, która – czy się stoi, czy się leży – bierze dotacje, ma biura, szoferów i siedziby? Może otoczenie Kaczyńskiego – często są to ludzie parający się wyłącznie partyjną polityką i niewiele poza tym umiejący – doszło do wniosku, że lepiej mieć gwarantowany fotel w Sejmie, niż dopuścić do władz PiS, w imię wygranych wyborów, ludzi nietuzinkowych, którzy mogą zagrozić ich pozycji?

Reklama
Reklama

Słabość opozycji to szkoda dla nas wszystkich. Polska i Polacy potrzebują zmiany władzy. Potrzebują cięcia powstałych w ostatnich latach sieci zależności, głębokiego oddechu wolności i upodmiotowienia obywatela. Potrzebujemy też silnej, zdolnej do przejęcia władzy opozycji, by mobilizować rząd.

To dlatego PiS niemogący wyjść poza zaklęty krąg swojego elektoratu i narracji powinien całkowicie zmienić taktykę. Czy jest jeszcze do tego zdolny? Bez zmiany kadry, programu, zaplecza, realnych działań, większej mobilizacji – nie.

Pisali w „Rzeczpospolitej"

Michał Szułdrzyński

„Prawica oburzonych" 30.12.2014

Łukasz Warzecha

„Czy opozycja jest bezsilna" 7.01.2015

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Zamkną dworzec Warszawa Centralna. Wiadomo, kiedy i na jak długo
Kraj
Międzynarodowe zawody łazików marsjańskich. W finale dwa zespoły z Politechniki
Kraj
Pierwsza taka biblioteka w Polsce. Metroteka, czyli książki pod ziemią na stacji metra Kondratowicza
warszawa
Ruchy miejskie nie chcą hali na Skrze. Ekspert: To dobrze skomunikowane miejsce
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama