Węgierskiemu premierowi trudno będzie wytłumaczyć Europie, że zbliżenie do Rosji to jedynie pochodna pragmatyzmu i względów ekonomicznych. Największym zgrzytem wizyty było złożenie przez Putina wieńca na cmentarzu Fiumei, gdzie specjalna tablica wyraża wdzięczność narodu węgierskiego dla radzieckch„bohaterów", którzy zdławili powstanie w 1956 r.
Co prawda żaden z węgierskich oficjeli nie uczestniczył w uroczystości, ale jak pisze w komentarzu redakcyjnym "Rzeczpospolitej" Jarosław Giziński "nie zmienia to jednak postaci rzeczy: Putin nie tylko uczcił tam sowieckich sołdatów, o których pamięć na Węgrzech jest, mówiąc oględnie, wątpliwa. Jednocześnie pogrzebał też ostatecznie wizerunek Viktora Orbána, jaki znaliśmy od 16 czerwca 1989 r"
Następne w kolejce do posypania głowy popiołem powinny stanąć władze Warszawy za zaniedbania związane w mostem Łazienkowskim. Ale jak pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Most kompromitacji" odpowiedzialność ponoszą także władze państwa. "Pożar stołecznego mostu Łazienkowskiego i jego konsekwencje jak w soczewce – zdaniem ekspertów – pokazują fatalny obraz bezpieczeństwa państwa". – Warszawa, stolica 40-milionowego państwa, nie miała żadnej strategii na wypadek takiego zagrożenia. Nikt nie przewidywał, że coś takiego może się stać. Dlatego reakcja jest tak chaotyczna – nasza gazeta cytuje dr Łukasza Kistera, specjalistę ds. bezpieczeństwa z Collegium Civitas.
Z kolei zdaniem dra Grzegorza Kwaśniaka, b. oficera Sztabu Generalnego WP, eksperta Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, w sytuacji zagrożenia, jaka występuje na Wschodzie, a także zagrożenia terrorystycznego w krajach Europy Zachodniej powinno się wzmocnić ochronę obiektów strategicznych.
Według "Polityki" skruchę w Środę Popielcową powinni wyrazić Polacy za naszą cechę narodową, jaką zdaniem tygodnika, jest zawiść. Ale konkluzja artykułu brzmi nawet optymistycznie: "Zawiść narodowa będzie łagodnieć tym szybciej, im mniej powszechne stanie się poczucie, że mojej sytuacji winni są jacyś oni. Im mniej będzie dowodów, że rządzą układy, a więcej, że pracą do czegoś się jednak dochodzi." Nie wiadomo czy worka pokutnego nie będzie musiał wkrótce włożyć Michał Kamiński.