Chęć zmian sejmowych przepisów marszałek Radosław Sikorski wyraził na początku listopada. To efekt „afery madryckiej" z udziałem byłych posłów PiS Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego. Zadeklarowali podróż własnymi autami, wzięli po 3 tys. zł zaliczki na benzynę, a następnie polecieli do Hiszpanii tanimi liniami.
Projekt zmiany wewnętrznych przepisów był już gotowy w grudniu, jednak prezydium Sejmu, czyli marszałek Sikorski i jego zastępcy, zwlekali z jego przyjęciem. W efekcie posłowie wciąż podróżują własnymi samochodami za granicę na starych zasadach. W tym roku byli już w Wiedniu, Berlinie i Strasburgu. Pisaliśmy o tym w piątkowej „Rzeczpospolitej".
W dniu naszej publikacji prezydium zdecydowało się na akceptację zmian. Jaki wpływ miał na to artykuł w „Rzeczpospolitej"? Rzeczniczka marszałka Małgorzata Ławrowska nie ukrywa, że podczas posiedzenia uczestnicy poruszyli temat tej publikacji. Jej zdaniem, przyjęcie przepisów to jednak przede wszystkim „efekt kilku dyskusji i wynikającego z nich kompromisu". – Szukano najlepszego sposobu, wygodnego i łatwego w egzekwowaniu – tłumaczy.
Zgodnie z nowymi zasadami, samochodem będzie można pojechać nie dalej niż 1350 km od Warszawy. W limicie mieszczą się jeszcze Bruksela i Strasburg. Przed wyjazdem poseł będzie musiał wypełnić formularz bardziej szczegółowy niż obecnie, a powrocie rozliczyć podróż, potwierdzając ją np. rachunkiem za paliwo, albo dowodem uiszczenia opłaty za przejazd autostradą. Nowe regulacje będą obowiązywać od 1 marca.