Magdalena Ogórek ma być przepustką dla SLD do kolejnego Sejmu, Wanda Nowicka – narzędziem zemsty na Leszku Millerze, a Anna Grodzka – sprawdzianem dla Zielonych, czy może już zaczęli się liczyć na scenie politycznej.
Żeby Leszek Miller zniknął
Tegoroczne wybory prezydenckie dla lewicy są najdziwniejszą rozgrywką od lat. Nikomu nie chodzi o prezydenturę, ani nawet o osobistą popularność kandydata na prezydenta. Liczy się tylko jedno – czy uda się wypchnąć Sojusz Lewicy Demokratycznej z parlamentu i tym samym zniszczyć jego prymat po lewej stronie sceny politycznej.
Pal sześć własne szanse na wprowadzenie przedstawicieli do Sejmu. Liczy się tylko to, żeby znienawidzony Leszek Miller, szef SLD, zniknął z przestrzeni publicznej.
Co ciekawe, w tej rozgrywce dają się wykorzystać same panie, bo to one stanęły do wyścigu prezydenckiego. Tegoroczne wybory prezydenckie byłyby spełnieniem marzeń lewicy o kobietach na najwyższych urzędach, gdyby w rzeczywistości nie chodziło o coś zupełnie innego.