Mariusz Kamiński został skazany na trzy lata więzienia oraz zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez dziesięć lat za nadużycia prawa przez CBA. To kara znacznie surowsza, niż oczekiwała prokuratura, która proponowała wyrok w zawieszeniu i cztery lata zakazu zajmowania stanowisk publicznych.
Według sądu Kamiński – dziś wiceprezes PiS – złamał przepisy dotyczące operacji specjalnych podczas dochodzenia CBA w sprawie afery gruntowej w 2007 r. – Działania CBA to była amatorszczyzna – mówił sędzia Wojciech Łączewski.
W ramach tej operacji CBA objęło inwigilacją ówczesnego wicepremiera Andrzeja Leppera, lidera Samoobrony, którego podejrzewało o korupcję. Używając prowokacji i podstawionych agentów pod przykryciem, CBA wręczyło łapówkę współpracownikom Leppera – Piotrowi Rybie i Andrzejowi K.
Przyjęli oni pieniądze za załatwienie w Ministerstwie Rolnictwa kierowanym przez Leppera odrolnienia gruntu na Mazurach. CBA liczyło, że łapówka trafi do lidera Samoobrony, co miało umożliwić zatrzymanie go na gorącym uczynku. Akcja się nie powiodła. Według ówczesnego kierownictwa CBA doszło do przecieku, którego miał się dopuścić Janusz Kaczmarek, szef MSWiA. Kaczmarek został nawet zatrzymany latem 2007 r., jeszcze za rządów PiS. Ale śledztwo wobec niego po dwóch latach – już za rządów Platformy – umorzono.
Lepper przekonywał do ostatnich chwil życia, że afera gruntowała została wygenerowana przez CBA ze względów politycznych – żeby pogrążyć Samoobronę.
Afera gruntowa doprowadziła do dymisji Leppera, rozpadu koalicji PiS–Samoobrona–LPR i przedterminowych wyborów, po których władzę przejęła – i do dziś sprawuje – PO.
Sprawa miała skomplikowane, wielowątkowe konsekwencje prawne. W głównym wątku Ryba i K. zostali skazani – pierwszy na 2,5 roku więzienia, a drugi – na grzywnę. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał działania CBA za legalne. Sędzia Krzysztof Ptasiewicz orzekł wówczas, że choć w działaniach CBA można się dopatrzyć uchybień, nie dyskwalifikuje to zgromadzonych dowodów. W jego ocenie CBA miało wiarygodne informacje o możliwości korupcji w resorcie, więc były podstawy do wszczęcia operacji. To wyrok z ubiegłego roku, wciąż nieprawomocny.