Informacje portalu tvn24.pl potwierdziła prokuratura. - W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie sprawdzające - przyznał Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Miniaturowe urządzenie podsłuchowe zostało znalezione w restauracji tuż przed spotkaniem między szefami MON Polski i Holandii, do którego miało dojść w "Różanej". Współpracownik polskiego ministra obrony, z którym rozmawiał tvn24.pl ocenił jednak, że najprawdopodobniej to nie minister Siemoniak był celem nagrywających. - Obiad (w "Różanej" - przyp. red.) był już po poufnych rozmowach toczonych w cztery oczy, w specjalnie do tego przeznaczonych pomieszczeniach w budynkach MON - tłumaczył. Dodał, że jego zdaniem urządzenie do podsłuchu prawdopodobnie zostało umieszczone w salce znacznie wcześniej.

Na razie nie wiadomo czy sprawa podsłuchu w "Różanej" ma związek z tzw. aferą podsłuchową i nagrywaniem polskich polityków w innych stołecznych restauracjach - "Amber Room" oraz "Sowa i Przyjaciele" (w lokalach tych nagrano m.in. rozmowę byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką oraz rozmowę ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego z ówczesnym ministrem finansów Jackiem Rostowskim - zapisy tych rozmów ujawnił w czerwcu 2014 roku tygodnik "Wprost").

Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl prokuratura nie wie jak dotąd, czy istnieją nagrania rozmów zarejestrowanych w "Różanej". Wiadomo jedynie, że lokal ten był chętnie odwiedzany przez polityków, a także przedstawicieli świata biznesu.