1. System prezydencki czy parlamentarno-gabinetowy? Gdzie powinien znajdować się środek ciężkości władzy wykonawczej? Jak powinny być rozbudowane uprawnienia ośrodka, który miałby dominować, jak należy ograniczyć kompetencje drugiego, by uniknąć wyniszczających sporów?
3 maja przedstawiłem jednolity tekst Konstytucji zawierąjacy zmiany proponowane przez Twój Ruch, mające zagwarantowaą swieckość państwa, likwidujace niepotrzebne instytucje i zmniejszające liczebność Sejmu, ale zamiast pisać Konstytucję od nowa to 10 maja wybierzmy prezydenta, który będzie konstruktywnie działać w ramach obecnych rozwiązań. To jest możliwe, o ile nie będzie on – w przeciwieństwie do Kaczyńskiego i, w mniejszym stopniu, Komorowskiego – partyjnym funkcjonariuszem, a skupi się na słuchaniu głosu obywateli i reprezentowaniu ich w procesie stanowienia prawa. Dzięki Internetowi można dziś przeprowadzić wirtualne referendum nad każdą ustawą. Te, w których większość byłaby przeciw, prezydent powinien wetować – albo rzetelnie wyjaśnić obywatelom, dlaczego mimo wszystko je podpisuje.
Interwencje w konkretnych sprawach, w których kogoś skrzywdzono działając formalnie zgodne z prawem, to kolejny obszar działania prezydenta, przewidziany obecnie poprzez instytucję ułaskawienia. Z drugiej strony, to właśnie prezydent powinien dbać, by prawo było przestrzegane nawet jeśli jest to niewygodne dla administracji. I właśnie dlatego niekoniecznie musi być zwierzchnikiem tej administracji, bo to wikłałoby go w konflikt interesów.
W obecnych warunkach prezydent ma możliwość przeforsowania w trakcie kadencji 2-3 ustaw, które w odróżnieniu do całych setek uchwalanych przez sejm z inicjatywy rządu będą oznaczać rzeczywistą zmianę dla obywateli. Potrzebna jest mu do tego determinacja i ambicja. Żadne zmiany w Konstytucji tego nie zagwarantują – ale obywatele również dziś mogą wybrać człowieka, który ma te cechy.