#RZECZoPOLITYCE: Tomasz Siemoniak, Robert Winnicki i Kuba Sienkiewicz

Poseł PO Tomasz Siemoniak, szef Ruchu Narodowego Robert Winnicki i Kuba Sienkiewicz z Elektrycznych Gitar byli gośćmi Jacka Nizinkiewicza w programie #RZECZoPOLITYCE.

Aktualizacja: 17.06.2016 08:55 Publikacja: 16.06.2016 23:05

#RZECZoPOLITYCE: Tomasz Siemoniak, Robert Winnicki i Kuba Sienkiewicz

Foto: rp.pl

Z Tomaszem Siemoniakiem rozmawialiśmy o sytuacji w Platformie, planach Antoniego Macierewicza na funkcjonowanie MON, szczycie NATO i bezpieczeństwie Polski. 

Robert Winnicki mówił o oczekiwaniach Narodowców względem rządu PiS, niepodległości Polski i otwartości na uchodźców. 

Z Kubą Sienkiewiczem rozmawialiśmy o jego występie na festiwalu w Opolu, konsekwencjach krytyki rządów PiS oraz o nowej, historycznej, płycie Elektrycznych Gitar "Czasowniki". 

Siemoniak: PO jest potrzebna dyscyplina

Ewa Kopacz nie potrzebuje wsparcia poprzez podważanie przywództwa Grzegorza Schetyny - twierdzi gość Jacka Nizinkiewicza wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej. - Sytuacja w PO nie wymusza angażowania się Donalda Tuska, choć to ważne, że spotkał się z naszymi europarlamentarzystami, bo to wzmacnia partię. Myślę, że Donald Tusk jest tak mocno związany z Platformą, że chciał temu dać wyraz. Nie może się angażować, działa na innych płaszczyznach, ale to spotkanie odbiło się szerokim echem wewnątrz PO - mówił Tomasz Siemoniak.

Apel byłego szefa PO o konsolidację uznał za działania niezwiązane z ewentualnym powrotem Tuska do Polski, ale ze wzmacnianiem największej partii opozycyjnej w parlamencie. Według gościa programu PO nie może czekać na jakieś nieokreślone działania w przyszłości, musi działać tu i teraz i Donald Tusk bardzo wyraźnie to powiedział.

- Powiedział, że wszyscy powinni wspierać Schetynę, że PO powinna iść własną drogą, współpracować z KOD, z opozycją, ale że to na nas spoczywa wielka odpowiedzialność za opozycję w Polsce. Zdaniem Siemoniaka ci, którzy krytykują obecne przywództwo, powinni sobie odpowiedzieć, czy jest im z PO po drodze i ile są w stanie dla Polski i Platformy zrobić. - Gdzieś jest granica szkodzenia Platformie - stwierdził Siemoniak.

Według niego Michał Kamiński, zawieszony w prawach członka klubu PO, takich granic jeszcze nie przekroczył, choć się do nich zbliżył, ale skoro wszedł do rodziny PO, powinien przestrzegać jej reguł. - To polityk barwny, z dużym doświadczeniem, on dokładnie wie, jaką drogą powinien iść. Choć, jak przypomniał prowadzący, Rafał Grupiński widzi Michała Kamińskiego w PiS, zdaniem Siemoniaka Kamiński jest ostatnią osobą, którą Prawo i Sprawiedliwość chciałoby widzieć w swoich szeregach. Zapewnił też, że nie ma planów wyrzucenia Kamińskiego z klubu PO. - Dajmy mu szansę - powiedział.

- Elementarna dyscyplina jest Platformie potrzebna - uważa Siemoniak, komentując słowa Cezarego Grabarczyka, który został wezwany przed oblicze Łukasza Apgarowicza, rzecznika dyscypliny partyjnej. - Sprawa się wyjaśni i nie ma co dolewać oliwy do ognia. Nikt nie ogranicza swobody wypowiedzi, pod tym względem, w porównaniu z innymi partiami, PO jest bardzo demokratyczna. Ale jednak elementarna koordynacja i lojalność obowiązują.

- Rozmowa z rzecznikiem dyscyplinarnym nie jest represją, a każda partia ma kogoś, kto pilnuje, by działała jako całość - mówił Siemoniak. - Ręczę, że w PiS taki rzecznik też ma pełne ręce roboty. - Dobrze znam premier Ewę Kopacz i uważam, że ona nie potrzebuje wsparcia w postaci podważania przywództwa Grzegorza Schetyny - podsumował Siemoniak słowa Cezarego Tomczyka, który stwierdził w Radiu dla Ciebie, że liderem PO jest wciąż Ewa Kopacz, i za to również został wezwany przez rzecznika dyscypliny partyjnej. - Przeczytałem całą wypowiedź Cezarego Tomczyka.

Powiedział, że Ewa Kopacz jest jak Milik przy Lewandowskim, a Lewandowskim jest w tym przypadku Schetyna. W tym przypadku chyba chodzi o to, by precyzyjniej formułował wypowiedzi i nie sprawiał wrażenia, że ma jakieś problemy z tym, kto przewodzi Platformie - stwierdził Tomasz Siemoniak. - Schetyna jest kapitanem, ale oprócz niego jest wielu zawodników. Pracujemy razem - zapewnił.

- Trudno gonić PiS, bo ich działania to są przemówienia i slajdy, mówienie o rewolucji przemysłowej. A gdzie jest plan Morawieckiego? Czy coś pokazał poza slajdami? To jest polityka "powerpointowa" - tak Grzegorz Siemoniak odpowiedział na pytanie o wagę zbliżającego się kongresu PO i konwencjach programowych, które startują już jutro w Rzeszowie. - Nie ma ustaw, nie ma rozwiązań, nie ma pieniędzy - mówił Siemoniak. - A rewolucja przemysłowa to jest cyfryzacja, główny temat kongresu.

- Jarosław Kaczyński widzi taki kapitalizm państwowy, ze strumieniami pieniędzy - a to nie jest żadna rewolucja przemysłowa. Dziś potrzeba czegoś zupełnie innego. W ciągu najbliższych tygodni przedstawimy alternatywę dla etatystycznej, opartej na wszechmocnym rządzie wizji, jaką próbuje lansować PiS.

- Powrót IV RP to nie konkret, a jedynie deklaracje. Lata 2005-2007 źle zapisały się w pamięci Polaków, czemu dali wyraz w przyspieszonych wyborach, więc dziwię się, że Jarosław Kaczyński chce do tego wracać. IV RP okryła się złą sławą - przez śmierć Barbary Blidy, aferę gruntową, z działaniami na granicy prawa lub już poza nią - to złe podstawy, by do niej wracać - mówił polityk PO. Siemoniak przypomniał, że to za czasów dyskredytowanej przez PiS III RP prezydenturę sprawował Lech Kaczyński, a jego brat był premierem, wielu polityków PiS zaś zajmowało ważne stanowiska w strukturach państwa.

- To Jarosław Kaczyński negocjował powstanie rządu Mazowieckiego z ówczesnym SD i PSL. Bardzo się dziwię temu, że próbują zatrzeć tę swoją rolę - mówił gość programu. - Dla większości Polaków ostatnie 27 lat to lata sukcesów, porażek, mniej lub bardziej udanych inwestycji. Nic nie zaczęło się w październiku ubiegłego roku, jak chce PiS. Nie będzie to pasmo szczęśliwości, różne rzeczy będą się udawały, różne nie i tworzenie wielkich ideologicznych projektów jest podstawą do kolejnych podziałów między Polakami. Jak będziemy teraz wojowali numerami, to się może źle skończyć - uznał były szef MON.

Siemoniak nie chciał zdradzić, kto będzie w zapowiadanym na wrzesień gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej. Nie chciał też przesądzać, czy znajdzie się w nim miejsce dla Ewy Kopacz, ale, jak stwierdził, nie on jest od decydowania o składzie gabinetu. Zostanie on ogłoszony na wrześniowym kongresie PO. - Minister Macierewicz uważa, że pojawił się i natychmiast uzdrowił armię - ironizował Siemoniak. Jego zdaniem bezpieczeństwo Polski było budowane przez ostatnie lata i swoją pozycję pod tym względem Polska zawdzięcza co najmniej kilku poprzednim rządom.

- Nie rozumiem, dlaczego rząd PiS decyduje się na wysłanie polskich żołnierzy do walki z Daesh. Byliśmy w Iraku i to się dobrze nie skończyło. To nie jest misja NATO, powinniśmy wspierać koalicję przeciw IS, ale nie wysyłać tam żołnierzy - uważa były szef MON. Uznał, że wszystkie decyzje dotyczące wysyłania polskich żołnierzy na jakiekolwiek misje odbywały się po rozmowach z opozycją. - Minister Macierewicz złamał tę cenną zasadę- uważa Siemoniak.

Gość Jacka Nizinkiewicza uznał, że decyzja szefa MON o odczytywaniu listy ofiar katastrofy smoleńskiej podczas uroczystości państwowych jest czymś niestosownym i spowoduje kolejne podziały i antagonizmy. - Liczę na to, że minister weźmie pod uwagę uczucia rodzin ofiar i wycofa się z tej decyzji - zakończył Siemoniak.

Winnicki: Homoseksualizm to niepełnosprawność

- Kibicuje Brexitowi, chociaż wiem, że to może oznaczać problemy dla Polaków mieszkających w Wielkie Brytanii - powiedział w programie RZECZoPOLITYCE lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. - Polska powinna wystąpić z Unii Europejskiej. Unia nie oferuje nam obecnie korzyści tylko represje polityczne. To jest conajmniej jeden powód. Zagrożeniem i ograniczeniem naszych możliwości jest również wejście w życie porozumienia TTIP - powiedział Winnicki.

Prezes Ruchu Narodowego trzyma kciuki za Brexit. - Wiem, że to może wiązać się z problemami dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy dojrzewają do świadomości, że migranci z Europy wschodniej nie są największym zagrożeniem. Mimo wyboru muzułmanina na burmistrza Londynu, wiem, że Brytyjczycy dojrzewają. Brexit jest potrzebny, bo unije elity na kryzys imigracyjny odpowiadają zwiększeniem ilości imigrantów. Brexit to impuls dla trzeźwości Unii Europejskiej - dodał gość programu RZECzoPOLITYCE.

Winnicki nie wyobraża sobie, by muzułmanin mógł zostać prezydentem Warszawy. - Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Na szczęście do nas nie dotarła fala multikulturyzmy, ale możemy obserwować jej skutki w Europie. Polak będzie mądry przed szkodą - uważa lider Ruchu Narodowego. Czy powinniśmy się przygotowywać na Polexit? - Zobaczymy atmosferę po referendum w Wielkiej Brytanii. Musimy przygotować plan na przyszłość. Dokładnie usalić, co po Unii Europejskiej. Europa Środkowa oczekuje alternatywy. Wiktor Orban mówił, że Polska powinna być liderem Europy Środkowej. Polska zamiast to zrobić, wysłała Radosława Sikorskiego do Berlina i on złożył tam hołd lenny - powiedział. Węgry nie są ogromnym krajem, ale są wyrazistym punktem odniesienia w Europie i to jest dobra informacja - dodał Winnicki.

Lider Ruchu Narodowego uważa, że masakra w Orlando, w której zginęło łącznie 50 osób jest efektem połączenia trzech elementów: homoseksualnego klubu, strefy wolnej od broni i obecności muzułmanów, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych. Winnicki dodał, że gdyby jego dziecko było homoseksualistą to próbowałby je wyleczyć. - Bywają różne przypadłości. Homoseksualizm to pewna niepełnosprawność. Jest to pewna dysfunkcja - ocenił.

Gość programu mówił również na temat zwiększenia dostępu do broni w naszym kraju. - Chcę, by dostęp do broni był łatwiejszy. Broń nie powinna być tak powszechna jak bułki w sklepie, ale Polacy powinni mieć ławiejszą możliwość posiadania broni. Powinni również przejść odpowiednie przeszkolenia w tym zakresie - powiedział.

Kuba Sienkiewicz: Szykany jak za PRL

Po występie w Opolu czuję się jak ludzie z czasów PRL, szykanowani podobnymi metodami, ale nie mający potężnego wsparcia międzyludzkiej solidarności, jaką ja mam teraz. Podziwiam ich - mówi Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar. - Nie jestem politykiem, więc nie mogę kwestionować decyzji politycznych, rządów itp., ale wygłup, którego dokonałem, miał na celu wytknięcie języka manipulacji docierający z mediów i i dla wielu Polaków obraźliwego. Jako dyżurny błazen mam obowiązek z tego szydzić - powiedział lider "Elektrycznych Gitar".

- To są słowa obraźliwe dla ludzi, którzy wykonali wielką pracę. Zależało mi, żeby w tej mojej wyliczance pojawiły się te słowa - gorszy sort, dobra zmiana, wyklęci... Ruina jest słowem obraźliwym dla tych, którzy na różnych płaszczyznach dbali o to, by ich kawałek ojczyzny wyglądał lepiej. Dobra zmiana jest obraźliwa dla ludzi, którzy do tej pory dobrze się czuli we własnym kraju. Wyklęci? - teza, że dopiero obecni rządzący upomnieli się o żołnierzy niezłomnych z niepodległościowego podziemia powojennego, jest kłamliwa. Sort i kategoria są używane w mediach w kontekście obraźliwym da wielu Polaków, a już kończący te wyliczankę łuk triumfalny jest aluzja do tego, że prawdopodobnie czeka nas fala pomników, których większość będzie prawdopodobnie szpeciła krajobraz.

Na pytanie prowadzącego, czy to m.in pomniki Lecha Kaczyńskiego będą ten krajobraz szpeciły, Kuba Sienkiewicz odpowiedział, że tego się właśnie obawia. - Obawiam się, że to będzie pompa, a ja jestem zwolennikiem pamięci historycznej i wewnętrznej siły bez pompy - zadeklarował muzyk.

Podobnym zabiegiem, zdaniem Sienkiewicza, jest nakaz Antoniego Macierewicza, by podczas ważniejszych uroczystości państwowych odczytywać listę ofiar katastrofy smoleńskiej. - Tak samo jak dobrze jest wpisać wartości chrześcijańskie do preambuły dowolnej ustawy i uchwały. To świetny pomysł, jak do tej pory nie widzę, by ktoś zgodnie z tymi wartościami chrześcijańskimi postępował, a jak to będzie wpisane, zawsze się będzie można czegoś doczepić - ironizował muzyk. - Bo dawanie fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu nie jest chrześcijańskie.

Sienkiewicz przyznał, że jego występ w Opolu i piosenka Kiler, w której zmienił tekst, zbiegł się z promocją nowej płyty "Czasowniki" z piosenkami dotyczącymi rocznic ważnych wydarzeń historycznych przypadających w 2016 roku, takich np. jak Czerwiec '56, zamach majowy czy chrzest Polski. Na początku roku Uniwersytet Warszawski poprosił o piosenkę upamiętniającą dwustulecie jego powstania. Płyta została zamówiona jesienią ub. roku przez Narodowe Centrum Kultury, które jednak po zmianach, jakie zaszły w nim na początku roku wycofało się z planów wydania. - Postanowiliśmy sami znaleźć wydawcę i udało się - powiedział Sienkiewicz. - Ta płyta ma charakter edukacyjny, podobnie jak poprzednia zamówiona przez NCK. Poprzednia była długo materiałem edukacyjnym i punktem wyjścia do dyskusji historycznych.

Sienkiewicz przyznał, że ponosi konsekwencje występu w Opolu. - Napiętnowanie w postaci komentarzy to pół biedy. Najgorsza jest fala hejtu, która napływa na przykład za pośrednictwem forów internetowych lub bezpośrednio na adres mailowy - mówił Sienkiewicz. - Fala nienawiści i agresji. Jestem już lekarzem przyjmującym łapówki, a moi rodzice pracują w UB, jestem pierwszym do golenia, pracownikiem SB, dostałem specjalne honorarium za mój wygłup na scenie. Oczywiście, z tym się nie dyskutuje. Ale poczułem się jak ludzie za czasów PRL, którzy byli szykanowani podobnymi metodami, a nie mieli tego potężnego wsparcia solidarności międzyludzkiej, jaką ja mam w tej chwili. To budzi mój wielki podziw, świadczy o niezłomności i konsekwencji tych ludzi.

- Ta fala hejtu uświadomiła mi, że muszę wykształcić w sobie odporność na takie rzeczy, to dla mnie nowe doświadczenie, ważne i pouczające. Jestem speszony całą tą sytuacją, bo dotąd, zdaje się, żyłem w takiej spokojnej niszy. Tymczasem kiedy powiesiłem post tłumaczący mój opolski żart, nagle zobaczyłem, że dotarłem z nim do ponad półtora miliona osób w ciągu pół doby. Podobnie się czułem w latach 90., kiedy zobaczyłem, gdy dotarło do mojej świadomości, jak trafiły do ludzi piosenki z mojej pierwszej płyty "Wielka radość". Potem tak sobie odchodziłem do tej niszy, a tu nagle taka sytuacja. No, ale to przejdzie - mówił muzyk.

- Język to jest materia, w której "robię". Język potoczny, język mediów. Na jego podstawie powstała kiedyś piosenka "Był NZS", tak chętnie eksploatowana przez studentów przy okazji różnych rocznic. Ona też powstała w oparciu o język mediów, który nas otaczał w 1981 roku, kiedy narastał klimat napięcia. Z tego czerpię, tym się karmię, ta technika pisania nadal będzie ważna w moim zespole, w którym jest czterech piszących aktywnie autorów - mówił lider "Elektrycznych Gitar". - Nie możemy się odwrócić, siłą rzeczy będziemy poruszać tematy polityczne, choćby pisząc o ich języku.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA