Rzeczpospolita: Litwini są oburzeni słowami Jana Parysa, które wygłosił na konferencji w Kownie. Szef Gabinetu Politycznego MSZ stwierdził, że w razie rosyjskiej agresji polskich żołnierzy trudno byłoby przekonać do obrony państw bałtyckich. Powiedział też, że sytuacja polskiej mniejszości na Litwie jest gorsza niż Polaków na Białorusi. Jest gorsza?
Małgorzata Stefanowicz: Tę wypowiedź należy potraktować jako wyraz pewnej niemocy. Należy jednak unikać sygnałów, które świadczyłyby o braku lojalności wobec Litwy w przypadku zagrożenia. Takie postulaty można wygłaszać podczas rozmów kuluarowych, a nie na forum publicznym.
Czy sytuacja Polaków na Litwie rzeczywiście jest tak zła, jak przedstawia ją Jan Parys?
Nie jest tak jak na Białorusi. Choć sytuacja jest faktycznie coraz gorsza. Polskie media dostają coraz mniej dotacji (albo wcale), liczba Polaków się zmniejsza, bo osoby pochodzenia polskiego się lituanizują. Środowiskom nacjonalistycznym na Litwie jest to na rękę. Istnieją tam różne pseudoteorie, zgodnie z którymi prawdziwych Polaków na Litwie nie ma, są za to skolonizowani Litwini, a obowiązkiem państwa litewskiego jest przywrócenie im „odebranej" tożsamości. Są też środowiska dążące do wyrugowania Polaków z ziem, które Litwini uznają etnicznie za swoje...
Dużo się mówi o sytuacji polskich szkół...