Prokuratury różnych szczebli w Warszawie i we Wrocławiu, a w nich specjalne zespoły prowadzą śledztwa dotyczące wątpliwych zwrotów nieruchomości, zabranych przed laty na mocy tzw. dekretu Bieruta. Podejrzenia są poważne: działki i kamienice odzyskiwali często nie prawowici spadkobiercy, lecz osoby nieuprawnione, nagminne było skupowanie roszczeń, a beneficjenci – w tym prawnicy – byli powiązani z urzędnikami wydającymi decyzje.
Obecnie toczy się kilkanaście śledztw, ale niezależnie od nich kontrole prowadzi CBA. Dodatkowo w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie specjalny zespół bada, które ze śledztw prowadzonych w latach 1999–2016 umorzono – lub odmówiono wszczęcia – nie wyczerpując inicjatywy dowodowej. Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że już wiadomo, że co najmniej kilka śledztw będzie wznowionych.
Postępowanie w najgłośniejszej sprawie – reprywatyzacji jednej z najdroższych działek w stolicy, położonej przy Pałacu Kultury i Nauki – prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Bada on także kilka innych decyzji o zwrocie stołecznych nieruchomości.
Wyjaśnienie kwestii reprywatyzacji deklarowała również prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zdymisjonowała swoich zastępców: Jacka Wojciechowicza i Jarosława Jóźwiaka mającego nadzór nad Biurem Gospodarki Nieruchomościami, które zajmowało się sprawami reprywatyzacyjnymi. Zapewniła, że to decyzje „merytoryczne" i nie mają na celu „zapudrowania" afery.
Z upoważnienia prezydent ratusz złożył także do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy reprywatyzacjach. Do 20 września miał wskazać, do których decyzji swoich urzędników ma wątpliwości. Zamiast tego zadeklarował, że udostępni śledczym potrzebne materiały.