Reklama

Krakowska sędzia ma postępowanie karne

Krakowska sędzia, która zleciła najdroższą ekspertyzę lekarską w historii, ma postępowanie karne. To precedens.

Aktualizacja: 08.02.2017 14:59 Publikacja: 07.02.2017 19:34

Krakowska sędzia ma postępowanie karne

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Trwa fatalna passa wymiaru sprawiedliwości. Najpierw warszawski sąd wytyka tortury w areszcie i przyznaje za to wysokie zadośćuczynienie. Później inny wolno puszcza lidera szajki ściganego także w Europie za milionowe oszustwa.

Teraz rusza precedensowe śledztwo wobec sędzi Agnieszki Pilarczyk z Krakowa, która miała „zaniedbać obowiązków", prowadząc proces dotyczący śmierci ojca ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wszczęła je w poniedziałek Prokuratura Regionalna w Katowicach.

– Dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, za co grozi do trzech lat więzienia – mówi Ireneusz Kunert, rzecznik katowickiej prokuratury.

Czym podpadła sędzia? Za kilkustronicową ekspertyzę biegłych lekarzy do prywatnego procesu w sprawie śmierci ojca ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry zapłaciła aż 370 tys. zł. Tymczasem opinia może się okazać bezwartościowa, bo sporządzający ją pozostawali w konflikcie interesów z lekarzami, których pracę oceniali. Wskazywała na to rodzina Ziobry, ale sędzia miała zlekceważyć uwagi. Skarb Państwa miał więc ponieść nieuzasadniony wydatek – to logika będąca tłem śledztwa (doniesienie złożyli bliscy ministra).

Już wcześniej, w grudniu 2016 r., zarzuty wyłudzenia pieniędzy za opinię w tej sprawie usłyszał Czesław Ch., szef zespołu biegłych.

Reklama
Reklama

Śledztwo wobec sędziego to precedens, bo „wkracza w sferę niezawisłości sędziowskiej, która dotyczy całości orzekania" – twierdzą sędziowie.

– Prokuratura nie będzie oceniała tak drogiej opinii medycznej, ale okoliczności mogące wskazywać, iż doszło do działania na szkodę interesu publicznego – odpowiadają śledczy. Chodzi m.in. o zbagatelizowanie sygnału o powiązaniach biegłych z lekarzami.

Śledczy mają też badać, dlaczego sędzia zgodziła się zapłacić za dodatkową opinię uzupełniającą, skoro Sąd Najwyższy już w opinii głównej wytknął rażące braki.

– Pomyłka sądu nie wystarczy. Musi być uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – komentuje, prosząc anonimowość, doświadczony prokurator.

Nie mniej kontrowersji wywołała decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie Ryszarda Boguckiego o przyznaniu mu 264 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały. Bogucki siedział w nim dziewięć lat (wcześniej był skazany za zabójstwo szefa mafii pruszkowskiej „Pershinga") i podlegał ostrym rygorom.

Większe poruszenie niż przyznana kwota wywołało uzasadnienie wyroku. Sędzia Igor Tuleya mówił, że dolegliwości wobec Boguckiego w areszcie były „na pograniczu tortur". Polegały – wskazywał – na trzymaniu go w „dusznych celach" i „pozbawianiu snu poprzez zapalanie światła".

Reklama
Reklama

Choć nie wprost, to sędzia potwierdził, że Bogucki z kolei w areszcie w Poznaniu był dręczony, bo kilkanaście razy dziennie puszczano mu hymn Rosji. Dowodem miały być słowa innych więźniów. O stanowisku szefa aresztu, który stanowczo zaprzeczył takim praktykom – sędzia się nie zająknął.

„Więzienie to nie sanatorium ani luksusowy hotel" – komentował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i zapewniał, że dopilnuje, by prokuratura zaskarżyła wyrok.

Najnowsza sprawa, która wzbudziła emocje, to odmowa aresztu dla Arkadiusza Ł., pseudonim Hoss, lidera szajki, która metodą na wnuczka naciągała seniorów w Polsce, Austrii i Szwajcarii. Tylko w kraju Ł. miał naciągnąć ofiary na 1,4 mln zł. Był poszukiwany od półtora roku przez Austrię i Luksemburg. Śledczy chcieli aresztu, bo Ł. wskazał kilka adresów zamieszkania, grozi mu wysoka kara.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że wystarczy 300 tys. zł kaucji i dozór policji. Wskazał też, że Arkadiusz L. ma już proces przed sądem w Poznaniu i „brak jest jakichkolwiek Informacji, by podejrzany utrudniał owo postępowanie" – odpowiada nam Dorota Trautman, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie.

Tymczasem – jak sprawdziła „Rzeczpospolita" – Ł. w sądzie w Poznaniu Ł. dotąd się nie pojawił. Powód? Choruje – w każdym razie ma zwolnienia lekarskie, od blisko roku.

Sąd zlecił biegłym z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu zbadanie jego stanu zdrowia, m.in., czy Ł. może uczestniczyć w rozprawach.

Reklama
Reklama

We wtorek prokurator i rodzina ministra Ziobry złożyli wniosek o zmianę sędziego w procesie karnym, który miał się właśnie zakończyć, a sędzia Pilarczyk miała podać termin ogłoszenia wyroku. Wszystko wskazuje na to, że tak się nie stanie, a proces, poza krakowską apelacją, może ruszyć od nowa.

Kłopotów sędzi Pilarczyk to nie kończy, wniosek o wyłączenie jej z prowadzenia sprawy zbada inny sędzia.

– Takie postanowienie musi zapaść do piątku, na ten dzień wyznaczono zamknięcie przewodu sądowego – mówi sędzia Beata Górszczyk, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: g.zawadka@rp.pl, i.kacprzak@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama