Rz: Gdy dziś, po 30 latach od śmierci, kard. Stefana Wyszyńskiego wspomina ksiądz prymas swego poprzednika, jaka jest pierwsza myśl?
Kard. Józef Glemp, prymas Polski w latach 1981 – 2009: – Wciąż myślę, że on był dany na tamte czasy przez opatrzność bożą. I był dobrze do nich przygotowany. Znał naukę społeczną Kościoła, znał założenia marksizmu, miał rozeznanie nurtów teologicznych w Europie dzięki podróży przed wojną do uniwersytetów w Europie Zachodniej, którą umożliwiły mu kontakty z ośrodkiem stworzonym w Laskach przez ks. Korniłowicza, zafascynowanego teologią w języku francuskim. A jednocześnie uważnie obserwował pobożność maryjną rozwijaną w Niepokalanowie przez o. Maksymiliana Kolbego. Prymas ani jednego, ani drugiego nurtu nie odrzucał. Szedł drogą środka.
Oryginalnym pomysłem była Wielka Nowenna, której realizację mógł ksiądz prymas obserwować z bliska, bo właśnie wtedy zaczął pracować u boku kard. Wyszyńskiego. Czy już wtedy rzeczywiście myślał ksiądz prymas, że to musi się udać?
Tak, bo kard. Wyszyński znał polską duszę, czego nie mógł powiedzieć o sobie Gomułka, który sądził, że może w Polsce ugruntować socjalizm w wydaniu leninowskim. Prymas wiedział, że dusza Polaków jest chrześcijańska, że ma ułomności, ulega porywom, dlatego trzeba z niej wydobywać dobre elementy i je rozwijać. Na tej wiedzy zbudował i realizował program Wielkiej Nowenny, wskazując na wady, możliwości odrodzenia i na dobre przykłady z historii. I zawierzył Matce Bożej, że duch religijny, nadprzyrodzony ukształtuje Polaków jako moralnie odpornych i zdolnych do wysiłku.
Prymas widział Polskę chrześcijańską, wolną od marksizmu, ale nie przewidział jednak, że ta „polska dusza" tak szybko zmieni ustrój.