W Radiu Kraków hierarcha mówił m.in. o ostatnich badaniach CBOS, z których wynika bardzo duży spadek praktyk religijnych w grupie najmłodszych badanych Polaków, w wieku 18-24.
GUS podał, że odsetek wierzących w tej grupie spadł z 93 proc. w 1992 roku do 71 proc. w 2021 roku, a wzrósł niewierzących – z 6,7 proc. w 1992 roku do 28,6 proc. obecnie.
Czytaj więcej
W tym roku nie w październiku, a w ostatnią niedzielę września odbędzie się liczenie wiernych w kościołach.
Zapytany o przyczynę tego zjawiska arcybiskup stwierdził, że winę ponosi "to, co się obecnie dzieje", a odpowiedzi nie są tak proste, jak mogłyby na to wskazywać suche dane statystyczne.
- Nie tyle Kościół wpłynął na to, co się dzieje w Kościele, jeśli chodzi o frekwencje na mszach świętych, obecność młodzieży. Kościół stał się ofiarą tego wszystkiego, co się dzieje - mówił arcybiskup w Radiu Kraków, a jego słowa cytuje Onet.
Pokolenie młodych, które odchodzi od Kościoła, nazwał hierarcha "pokoleniem pochylonych głów". Jego zdaniem dzieci, zamiast toczyć "różnego rodzaju pojedynki", przerwy w szkołach spędzają wpatrzone w swoje smartfony.
Nie inaczej, według arcybiskupa, sytuacja wygląda w domach. Młodzi chętniej zaglądają do komputerów czy telefonów, niż słuchają tego, co mogliby im powiedzieć rodzice lub dziadkowie, a co mogłoby ich uodpornić na "coraz bardziej zlaicyzowany obraz świata", który w tych urządzeniach znajdują.
Kolejnej przyczyny sekularyzacji młodych arcybiskup upatruje w zdalnym nauczaniu, a szczególnie w zjawiskach, które pandemia wyostrzyła - zamknięcie ich podkreśliło "lęki, jakieś zamykanie się w sobie, brak umiejętności kontaktów między sobą, brak możliwości normalnego wzrastania".
Arcybiskup za odchodzenie młodych wini też sposób przedstawiania Kościoła - " jako instytucję opresyjną, która nie pozwala być sobą, nie pozwala być wolnym, tylko ciągle czegoś zakazuje, na coś nie pozwala".
- A to nie do końca jest prawda, choć prawdą jest, że wolność ma swoje reguły i swoje prawa - mówił metropolita krakowski.