– Spotkania Młodych znam tylko z opowiadań. W tej chwili dla mnie pewne jest jedno – będziemy doświadczać tutaj pięknych rzeczy – przekonuje Elias, Indonezyjczyk z Budapesztu, który przyjechał wczoraj do Poznania.
Jego grupa została skierowana do jednej ze szkół w centrum miasta, gdzie przyjmowani są Węgrzy, Czesi, Słowacy i Rumuni. Na drzwiach wielkie kartki z informacją „Primire”, „Fogadas”, „Prijem”, a w środku tłum. Po rejestracji uczestnicy spotkań otrzymają m.in. rozkład zajęć na najbliższe dni oraz bilet na pociągi i miejskie autobusy. Wolontariusze skierują ich do jednej ze 150 parafii. Stamtąd trafią do rodzin.
[srodtytul]Sprawy świata tego[/srodtytul]
Goście z Polski przyjmowani są na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Stoją w długich ogonkach, przytupują na mrozie. W halach pod ścianami pełno plecaków i zwiniętych w rulon karimat. Na stołach piętrzą się broszury w kilkunastu językach.
– Problemów nie ma, organizacja świetna – uśmiecha się Marek. Do Poznania przyjechał w niedzielę z okolic Opola. Jest jednym z przeszło tysiąca wolontariuszy. Uczestników przyjmuje od poniedziałku, choć oficjalnie impreza zaczęła się dopiero wczoraj. – Zostało stworzone nawet coś, co się nazywa „night welcome”. Jeśli ktoś dotarł do Poznania w nocy, mógł się do nas zgłosić po pomoc. W sumie tylko w jednym liceum przenocowaliśmy 350 osób – opowiada z dumą.