Zgodnie z nowelizacją prawa lotniczego z 2019 r., żeby pasażer mógł dochodzić swoich praw przed sądem, najpierw musi wyczerpać procedurę reklamacyjną. Nie jest to skomplikowane – wystarczy wezwać przewoźnika do zapłaty. Gdy nie odpowie, musi się liczyć z procesem. Tak wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Rozpatrywana sprawa dotyczyła pasażerów, których lot opóźnił się cztery godziny. W piśmie do przewoźnika wskazali żądaną kwotę odszkodowania (po 250 euro) i dokładnie opisali zdarzenie będące podstawą roszczeń – opóźnienie konkretnego lotu.
Czytaj także: Jak ma wyglądać wezwanie do zapłaty - wyrok Sądu Najwyższego
Do pisma dołączyli kopie kart pokładowych. Przytoczyli też podstawę prawną roszczenia w postaci rozporządzenia nr 261/2004/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 lutego 2004 r. ustanawiającego wspólne zasady odszkodowania i pomocy dla pasażerów w przypadku odmowy przyjęcia na pokład albo odwołania lub dużego opóźnienia lotów. Nie doczekali się jednak odpowiedzi na swoje wezwanie do zapłaty. Wystąpili więc z powództwem.
Przed sądem przewoźnik jednak twierdził, że pasażerowie nie wyczerpali obligatoryjnej drogi reklamacyjnej, co oznacza, że ich powództwo było przedwczesne, a droga sądowa – niedopuszczalna.