Konsumenci są straszeni windykacją za niezamówiony towar. Nagle otrzymują smsy od firmy windykacyjnej, że mają uregulować należność. Okazuje się, że rzekomo zamówili jakiś towar. Mało tego, zawarli umowę na określony czas, że dany produkt będzie im dostarczany przez kilka miesięcy czy rok.
W takiej sytuacji znalazło się jeden kilku czytelników Rzeczpospolitej. Początek historii u każdego jest taki sam, ale dalsze problemy są nieco inne. Z wszystkimi skontaktowała się firma Westerfield. Telemarketer poinformował, że zostali wyłonieni w konkursie i mogą otrzymać za darmo próbkę maszynek do golenia lub komplet bielizny. Muszą jednak zapłacić koszt wysyłki towaru – 19,90 zł. O ile jakiś czas temu pisaliśmy, że po jakimś czasie klienci nagle otrzymują kolejną partię towaru, za którą tym razem trzeba było zapłacić około 70 zł. Firma wmawiała klientom, że zawarli przez telefon umowę. I w takiej sytuacji klient może nie płacić za towar, odesłać go na koszt firmy lub poinformować, że niezamówiony produkt jest do odbioru u niego w domu. A to przedsiębiorca musi udowodnić, że konsument zawarł z nim umowę.
Przesyłka nie dotarła
Bywa jednak, że nikt niczego nie zamawiał, zgodził się na próbkę towaru, ale niczego nie dostał. A teraz firma windykacyjna wysyła smsy z informacja o długu.
- Zacząłem szukać w pamięci czy z firmą Westerfield miałem do czynienia. I rzeczywiście kilka miesięcy ktoś do mnie dzwonił. Zgodziłem się jedynie na darmowa próbkę towaru. Zastrzegłem jednak, że niczego więcej nie chcę i nie zawieram żadnej umowy – mówi pan Bogdan. Dodaje, że słyszał o problemach z firmami wysyłkowymi i dlatego na wszelki wypadek wyraźnie powiedział telemarketerowi, że niczego nie zamawia. Towaru do dziś nie otrzymał, ale smsy z informacją o zapłacie dochodzą. Jak się okazało firma wysyłkowa pomyliła adresy i najprawdopodobniej dlatego windykator kontaktuje się tylko przez telefon komórkowy. Czy w takiej sytuacji trzeba podjąć jakieś kroki, by firmie nie udało się wyegzekwować pieniędzy za towar, który nie tylko nie był zamawiany, ale i nie dotarł do odbiorcy?
- Obrona powinna być taka sama, jak w przypadku gdyby firma wysyłkowa miała prawidłowy adres od początku. Konsumenci powinni zaprzeczać, że do zawarcia umowy o odpłatne dostawy maszynek w ogóle doszło i że nie takie były ustalenia w trakcie rozmowy telefonicznej oraz że dostawy miały mieć charakter próbny i nieodpłatny – radzi Tomasz Konieczny, radca prawny w Kancelarii Prawnej Konieczny Polak. Zaznacza, że to przedsiębiorca dochodząc zapłaty musi wykazać, że klient zgodził się na zapłatę określonego wynagrodzenia oraz określone świadczenia firmy wysyłkowej.