Konsument nie musi płacić za produkt, którego nie zamawiał

Przedsiębiorca musi wykazać, że konsument zamówił u niego towar i zawarł z nim umowę.

Aktualizacja: 17.01.2015 13:59 Publikacja: 17.01.2015 13:37

Konsument nie musi płacić za produkt, którego nie zamawiał

Foto: www.sxc.hu

Konsumenci są straszeni windykacją za niezamówiony towar. Nagle otrzymują smsy od firmy windykacyjnej, że mają uregulować należność. Okazuje się, że rzekomo zamówili jakiś towar. Mało tego, zawarli umowę na określony czas, że dany produkt będzie im dostarczany przez kilka miesięcy czy rok.

W takiej sytuacji znalazło się jeden kilku czytelników Rzeczpospolitej. Początek historii u każdego jest taki sam, ale dalsze problemy są nieco inne. Z wszystkimi skontaktowała się firma Westerfield. Telemarketer poinformował, że zostali wyłonieni w konkursie i mogą otrzymać za darmo próbkę maszynek do golenia lub komplet bielizny. Muszą jednak zapłacić koszt wysyłki towaru – 19,90 zł. O ile jakiś czas temu pisaliśmy, że po jakimś czasie klienci nagle otrzymują kolejną partię towaru, za którą tym razem trzeba było zapłacić około 70 zł. Firma wmawiała klientom, że zawarli przez telefon umowę. I w takiej sytuacji klient może nie płacić za towar, odesłać go na koszt firmy lub poinformować, że niezamówiony produkt jest do odbioru u niego w domu. A to przedsiębiorca musi udowodnić, że konsument zawarł z nim umowę.

Przesyłka nie dotarła

Bywa jednak, że nikt niczego nie zamawiał, zgodził się na próbkę towaru, ale niczego nie dostał. A teraz firma windykacyjna wysyła smsy z informacja o długu.

- Zacząłem szukać w pamięci czy z firmą Westerfield miałem do czynienia. I rzeczywiście kilka miesięcy ktoś do mnie dzwonił. Zgodziłem się jedynie na darmowa próbkę towaru. Zastrzegłem jednak, że niczego więcej nie chcę i nie zawieram żadnej umowy – mówi pan Bogdan. Dodaje, że słyszał o problemach z firmami wysyłkowymi i dlatego na wszelki wypadek wyraźnie powiedział telemarketerowi, że niczego nie zamawia. Towaru do dziś nie otrzymał, ale smsy z informacją o zapłacie dochodzą. Jak się okazało firma wysyłkowa pomyliła adresy i najprawdopodobniej dlatego windykator kontaktuje się tylko przez telefon komórkowy. Czy w takiej sytuacji trzeba podjąć jakieś kroki, by firmie nie udało się wyegzekwować pieniędzy za towar, który nie tylko nie był zamawiany, ale i nie dotarł do odbiorcy?

- Obrona powinna być taka sama, jak w przypadku gdyby firma wysyłkowa miała prawidłowy adres od początku. Konsumenci powinni zaprzeczać, że do zawarcia umowy o odpłatne dostawy maszynek w ogóle doszło i że nie takie były ustalenia w trakcie rozmowy telefonicznej oraz że dostawy miały mieć charakter próbny i nieodpłatny – radzi Tomasz Konieczny, radca prawny w Kancelarii Prawnej Konieczny Polak. Zaznacza, że to przedsiębiorca dochodząc zapłaty musi wykazać, że klient zgodził się na zapłatę określonego wynagrodzenia oraz określone świadczenia firmy wysyłkowej.

Konsumenci, którzy rzeczywiście niczego nie zamawiali nie muszą się więc bać ewentualnego pozwu. Firma taka musiałaby np. przedstawić w sądzie nagranie rozmowy z telemarketerem i musiała by być tam nagrana zgoda konsumenta na zawarcie umowy.

Wiele osób obawia się jednak tego, że będą musieli jeździć na drugi koniec Polski do sądu, w którym firma wysyłkowa złoży przeciwko nim pozew. Taka sytuacja jest możliwa, ale i w tym przypadku nie warto zamartwiać się na zapas.

- Zgodnie z właściwością ogólną pozew powinien być złożony do sądu miejsca zamieszkania strony pozwanej, ale też można pozew złożyć do jakiegokolwiek sądu w Polsce. W takiej sytuacji pozwany przy pierwszej czynności powinien zgłosić zarzut niewłaściwości sądu, co spowoduje wydanie postanowienia o przekazaniu sprawy do sądu miejsca zamieszkania strony pozwanej – podpowiada Tomasz Konieczny.

Zgoda rodzica

Inny czytelnik także miał do czynienia z firmą Westerfield. Nie otrzymał jeszcze przesyłki, ale po rozmowie z telemarketerem na forach internetowych poczytał o problemach konsumentów z niektórymi firmami wysyłkowymi.

- Dałem się podejść. Podałem swoje dane i zgodziłem się na darmowa próbkę. Jednak nie wyrażałem żadnej zgody na zawarcie umowy – mówi Arek. Obawia się, że teraz będzie musiał wszystko odkręcać. Arek nie jest jednak pełnoletni. A to powoduje, że zgodnie z Kodeksem cywilnym ma ograniczoną w zdolności do czynności prawnych. Dlatego zawarcie takiej umowy musi być potwierdzone przez rodzica. Bez tego jest ona nieważna. Z tym, że firma o tym może nie wiedzieć. I jeżeli uda się z nią skontaktować, to trzeba ją o tym poinformować. Jeżeli dojdzie do sporu w sądzie, to tym przypadku konsument tym bardziej nie ma się czego obawiać.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów