Turcja zrywa z Kurdami

Ankara dostała od NATO zielone światło dla ataków na Kurdów. W zamian będzie walczyć z dżihadystami.

Aktualizacja: 29.07.2015 07:10 Publikacja: 28.07.2015 18:55

Wtorek w Kwaterze Głównej w Brukseli. Obradują ambasadorowie państw członkowskich NATO

Wtorek w Kwaterze Głównej w Brukseli. Obradują ambasadorowie państw członkowskich NATO

Foto: PAP/EPA

Na wniosek Ankary we wtorek zebrała się w Brukseli Rada Północnoatlantycka. Ambasadorowie 28 państw NATO w trybie pilnym zajęli się sytuacją na granicy Turcji z Irakiem i Syrią w kontekście artykułu 4 traktatu waszyngtońskiego.

Mówi on o tym, że każdy z sojuszników może poprosić o konsultacje w sytuacji, gdy „zagrożona jest integralność terytorialna, polityczna niezależność lub bezpieczeństwo któregokolwiek z nich". W przeszłości z tego trybu korzystano tylko cztery razy: trzy razy Turcja i raz Polska (w związku z wojną rosyjsko-ukraińską).

Cena sojuszu

Ankara odwołała się do artykułu 4 w związku z atakami terrorystycznymi przypuszczanymi na nią przez dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (ISIL) od strony Syrii i przez Kurdów z PKK (Partii Pracujących Kurdystanu) od strony Iraku. Po konsultacjach NATO wydało oświadczenie, w którym uznało zasadność wniosku tureckiego – ISIL stanowi zagrożenie i NATO w pełni solidaryzuje się z Turcją w walce z wszelkimi formami terroryzmu.

Ani w oświadczeniu Rady Północnoatlantyckiej, ani w czasie konferencji prasowej sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga nie oddzielono ISIL od Kurdów.

– Turcja dostała to, czego chciała: zielone światło do walki z PKK. Wie teraz, że Zachód nie będzie kwestionował walki z Kurdami w Iraku w kontekście prawa międzynarodowego. Tylko do tego potrzebowała spotkania Rady Północnoatlantyckiej, bo przecież pomocy wojskowej nie chce – mówi „Rz" Amanda Paul, ekspertka European Policy Centre w Brukseli.

Turcja gotowa jest zapłacić wysoką cenę za brak oficjalnej reakcji w sprawie PKK. Zapowiedziała walkę z Państwem Islamskim, od czego wstrzymywała się przez ostatnie lata. Dla USA taki sojusznik jest bardzo cenny – tureckie siły zbrojne są drugie co do wielkości w NATO po amerykańskich. Amerykanie razem z Turkami mają stworzyć strefę buforową wzdłuż granicy z Syrią, w której będzie obowiązywał zakaz lotów. To ma utrudnić ataki dżihadystom. USA dostały też zgodę na starty swoich samolotów z tureckiej bazy wojskowej Incirlik. A na PKK Amerykanom w ogóle nie zależy. Wręcz przeciwnie, jest ona na amerykańskiej liście organizacji terrorystycznych.

Zapomniany proces pokojowy

Jeszcze w poniedziałek Jens Stoltenberg mówił o konieczności podtrzymania procesu pokojowego z Kurdami, również ze strony Unii płynęły apele o proporcjonalną odpowiedź na zagrożenie ze strony Kurdów. Jednak po spotkaniu NATO takiego apelu już nie usłyszeliśmy.

A w Ankarze prezydent Recep Erdogan oświadczył, że nie widzi możliwości kontynuowania trwających od 2012 roku negocjacji z PKK. Dla niektórych ekspertów sprawa walki z Państwem Islamskim to pretekst do ataków na Kurdów.

„Amerykanie wykluczają związek między nieoczekiwanym duchem współpracy z koalicją przeciw ISIL i powrotem do agresji wobec PKK. Ale dla większości obserwatorów jednoczesne ataki wykluczają przypadkowość" – pisze w analizie Cale Salih, ekspertka European Council for Foreign Relations.

Według niej atak na PKK zagraża walce z islamistami nie tylko w Iraku, gdzie rezyduje PKK, ale również w Syrii, gdzie działają kurdyjskie organizacje PYD i YPG, bo Kurdowie z sukcesem walczą z Państwem Islamskim.

Walka wewnętrzna

Widać jednak Turcy i Amerykanie przekonali sojuszników w NATO, że bilans tej operacji będzie korzystny. Eksperci tureccy również sądzą, że oskarżenia pod adresem Ankary, jakoby wykorzystywała walkę z islamistami jako pretekst do ataków na Kurdów, są nieuzasadnione.

– Turcja atakuje PKK w odpowiedzi na jej ataki terrorystyczne. Premier Davutoglu oświadczył ostatnio, że PYD w Syrii nie będzie atakowana, jeśli nie będzie niepokoiła Turcji – mówi „Rzeczpospolitej" Özgür Ünlühisarc?kl?, szef ankarskiego biura German Marshall Fund.

Dla rządzącej w Turcji umiarkowanie islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) walka z PKK to element rozprawiania się z rosnącymi w siłę Kurdami w Turcji. W ostatnich wyborach do parlamentu nieoczekiwanie weszła reprezentująca ich partia HDP. Erdogan próbuje wykorzystać okazję i oskarża HDP o związki z grupami terrorystycznymi, żądając zniesienia immunitetu ich działaczy. Na dłuższą metę jednak trudno mu będzie prowadzić otwartą wojnę ze społecznością kurdyjską w Turcji.

– Wyborcy AKP oczekują od rządu, że ten będzie prowadził dialog z Kurdami. Proces pokojowy może zostać zawieszony na krótki czas, może miesiąc. Ale w dłuższym terminie nie ma dla niego alternatywy – mówi Amanda Paul.

Konflikty zbrojne
Drony zaatakowały stolicę Czeczenii. "Pięć eksplozji, celem garnizon policji i baza wojskowa"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Konflikty zbrojne
Turcja może szkolić syryjskich żołnierzy
Konflikty zbrojne
Co z rosyjskimi bazami w Syrii? Źródła: Rosjanie chcą w nich zostać
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1025
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Wojsko rosyjskie prze do przodu, ukraiński dowódca odwołany