– Myślę, że jednym z rozwiązań może być rezygnacja Ukrainy z części terytoriów i uzyskanie członkostwa w NATO – stwierdził niedawno szef Kancelarii NATO Stian Jenssen, cytowany przez norweską gazetę „VG”. Współpracownik Jensa Stoltenberga mówił, że dyskusje o statusie Ukrainy w NATO po wojnie już trwają i, jak twierdził, jedną z opcji jest rezygnacja przez Kijów z okupowanych przez Rosjan terytoriów. – Nie mówię, że tak powinno być. Ale to może być ewentualne rozwiązanie – stwierdził.
Czytaj więcej
Moskwa za wszelką cenę chce udowodnić, że panuje nad Morzem Czarnym i dyktuje warunki handlu ukraińskim ziarnem. Waszyngton mówi „nie”.
Na wypowiedzi wysokiej rangi urzędnika NATO zareagowało już biuro prezydenta Ukrainy, ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, rządząca frakcja w ukraińskiej Radzie Najwyższej oraz prezydencka Rada Bezpieczeństwa i Obrony. Politycy w Kijowie jednogłośnie proponują urzędnikom sojuszu skupienie się na dostawach broni dla Ukrainy i nieproponowanie „złego pokoju” kosztem ich kraju i popierania „nowego rozbioru Europy” przez Rosję Władimira Putina. Tymczasem miejscowi eksperci nie wykluczają, że już niedługo mogą rozpocząć się tajne międzynarodowe konsultacje co do zasad zakończenia trwającej półtora roku wojny.
Pat na froncie albo zmiana władzy
– Zaproponowany przez urzędnika NATO scenariusz jest nierealny. Społeczeństwo potraktowałoby taki krok ukraińskiego prezydenta jako zdradę, zostałby poddany ostracyzmowi. Ukraina pod żadnym warunkiem nie może zaakceptować rosyjskiej okupacji części naszych terytoriów. Takie są nastroje naszego społeczeństwa – mówi „Rzeczpospolitej” czołowy kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.
Dodaje też, że bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz zakończenia wojny, i przypomina wypowiedzi byłego sekretarza stanu USA Henry’ego Kissingera, który kilka miesięcy temu opowiadał się za przyjęciem Ukrainy do NATO w granicach, które kontrolują władze w Kijowie. Propozycja ta jednak nie zakłada, że Ukraińcy zgodziliby się na okupację reszty swojego terytorium.