Sondaż: Ukraińcy będą walczyć, nawet jeśli Putin użyje bomby atomowej

Dwie trzecie ludności świata mieszka w krajach, które są neutralne lub przychylne Rosji. To porażka Stanów Zjednoczonych i Europy.

Publikacja: 17.02.2023 03:00

Trzech na czterech Ukraińców uważa, że warunkiem bezpieczeństwa ich kraju powinny być gwarancje udzi

Trzech na czterech Ukraińców uważa, że warunkiem bezpieczeństwa ich kraju powinny być gwarancje udzielone przez Zachód. Na zdjęciu: baner z apelem o pomoc do świata, wywieszony w centrum Kijowa na obłożonych workami z piaskiem pomnikach podczas wizyty prezydenta Francji, kanclerza Niemiec i premiera Włoch w czerwcu 2022 r.

Foto: Ludovic MARIN/POOL/AFP

Doroczna Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium była zawsze najważniejszym forum dialogu między zachodnimi demokracjami a ich autorytarnymi przeciwnikami. Ale to już przeszłość. W piątek w stolicy Bawarii nie zjawi się dotychczasowy stały gość, szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow. Organizator spotkania Christoph Heusgen uznał, że nie warto go zapraszać, bo jedynym efektem będzie jeszcze większy rozgłos dla kremlowskiej propagandy, a nie próba nawiązania poważnego dialogu. Zgodnie z tą samą logiką nie będzie też żadnego innego przedstawiciela rosyjskich władz.

Ale w Monachium nie zjawią się też przedstawiciele innych autorytarnych reżimów, w tym chińskiego i irańskiego. W 2007 r. to właśnie w Monachium Władimir Putin zapowiedział nowy kurs polityki zagranicznej, którego efektem jest wojna w Ukrainie. Cztery lata później na tejże konferencji Amerykanom i Rosjanom udało się jednak uzgodnić zręby porozumienia o redukcji broni jądrowej New Start. W tym roku jednak Zachód będzie musiał obradować we własnym gronie.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Latynosi nie potępiają Putina

To nie nasza sprawa

To obraz szerszego zjawiska. W raporcie przedstawionym przed spotkaniem napisano, że los wojny w Ukrainie znalazł się w rękach „globalnego południa”: państw Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji. To wynik fundamentalnego błędu ze strony Waszyngtonu i Brukseli. Zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w Ukrainie obie stolice, zamiast starać się wesprzeć wspomniane kraje dotknięte skokowym wzrostem cen żywności czy energii, jedynie potępiły je za odmowę postawienia się Rosji. W efekcie ani jeden kraj latynoski czy afrykański nie przyłączył się do sankcji. Autorzy raportu szacują, że kraje neutralne wobec Moskwy zamieszkuje dziś 32,1 proc. ludności świata, te sprzyjające Kremlowi – 27,6 proc., a zdecydowanie wspierające Putina – 3,9 proc. Większość ludzkości nie stanęła więc po stronie Ukrainy, co pozwoliło rosyjskiemu przywódcy zasadniczo przejść suchą stopą przez pierwszy rok sankcji.

Organizatorzy Konferencji Bezpieczeństwa uważają, że błąd Zachodu polegał przede wszystkim na tym, iż nie zrozumiał on, że inwazja rozpoczęła całkowitą przebudowę systemu geopolitycznego świata, która będzie trwała przynajmniej do końca tej dekady. Globu nie da się dziś podzielić jedynie na demokracje i kraje autorytarne, bo państwa demokratyczne należące do „południa” często chcą porzucić układ geopolityczny z dominującą rolą USA. Stawiają na świat wielobiegunowy, którego fundamentalną cechą będzie nieingerowanie jednych krajów w sprawy drugich. To klucz do zrozumienia, dlaczego np. Indie, Republika Południowej Afryki czy Brazylia odmówiły przyłączenia się do sankcji i jednoznacznego wsparcia dla Ukrainy. Dla nich przychodzi czas odrzucenia układu, który postrzegają jako postkolonialny.

Badania autorów raportu wskazują jednak na rozbieżność celów globalnego południa i dwóch wielkich potęg autorytarnych, Rosji i Chin. Moskwa i Pekin chcą bowiem zastąpić podstawowe prawa jednostki, na których oparty jest system demokracji i rządów prawa, prymatem interesu wspólnoty, który pozwoli na bezwzględną ochronę autorytarnych, skorumpowanych władz chińskich i rosyjskich.

Pokój tylko z Krymem

Dziś jednak, po roku walk w Ukrainie, Zachód zrozumiał, jak fundamentalna jest stawka tego starcia. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Konferencji Bezpieczeństwa w dwunastu kluczowych krajach świata wynika, że Rosja jest postrzegana jako jedno z największych – o ile nie największe – zagrożeń dla pokoju. Tak uważa np. 78 proc. Niemców, 70 proc. Francuzów, 74 proc. Japończyków, 66 proc. Amerykanów czy 67 proc. Włochów. Zachód podnosi rękawicę rzuconą przez Putina.

Rzeczpospolita

Heusgen uważa, że w tym starciu niezwykłe poświęcenie Ukraińców walczących nie tylko w obronie swojego kraju, lecz i wartości demokratycznych, stanowi dla Ameryki i Europy niezwykłą szansę. Sondaż przeprowadzony na zlecenie Konferencji Bezpieczeństwa przynosi dane niezwykłe. Okazuje się, że 95 proc. mieszkańców Ukrainy jest zdecydowanych kontynuować walkę mimo bombardowań przez Rosjan ukraińskich miast. Ten wskaźnik spada tylko do 91 proc., gdyby Putin przeprowadził ostrzegawczą eksplozję jądrową nad Morzem Czarnym. 89 proc. zapowiada też dalszy opór nawet wtedy, gdyby Rosjanie sięgnęli po broń jądrową na polu walki lub bezpośrednio niszczyli ukraińskie miasta.

O determinacji Ukraińców świadczą też warunki pokoju, na jakie byliby gotowi przystać. 83 proc. respondentów deklaruje, że koniec wojny byłby możliwy tylko wtedy, gdyby Rosjanie wycofali się ze wszystkich okupowanych ziem ukraińskich, łącznie z Krymem. Ten wskaźnik załamuje się do ledwie 11 punktów, jeśli półwysep miałby pozostać w rękach Moskwy. Gdyby zaś rosyjska armia wycofała się poza linię 24 lutego 2022 r., zachowując dla siebie część Donbasu, tylko 7 proc. byłoby gotowych na pokój. A jedynie 1 proc. Ukraińców chce zakończyć wojnę w oparciu o obecny przebieg frontu.

Równie duża determinacja panuje u naszych wschodnich sąsiadów w kwestii bezpieczeństwa. 83 proc. przyznaje, że nie będzie czuła się pewnie, dopóki Putin pozostaje na Kremlu. Dla 75 proc. warunkiem bezpieczeństwa jest udzielenie przez Zachód gwarancji Ukrainie. 72 proc. uważa, że konieczny jest do tego stały napływ zachodniego uzbrojenia, a dla 65 proc. – członkostwo w NATO. Jednocześnie 63 proc. Ukraińców przyznaje, że darzy większym zaufaniem Amerykę niż Europę.

Doroczna Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium była zawsze najważniejszym forum dialogu między zachodnimi demokracjami a ich autorytarnymi przeciwnikami. Ale to już przeszłość. W piątek w stolicy Bawarii nie zjawi się dotychczasowy stały gość, szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow. Organizator spotkania Christoph Heusgen uznał, że nie warto go zapraszać, bo jedynym efektem będzie jeszcze większy rozgłos dla kremlowskiej propagandy, a nie próba nawiązania poważnego dialogu. Zgodnie z tą samą logiką nie będzie też żadnego innego przedstawiciela rosyjskich władz.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Białoruś: Mińsk zaatakowany z terytorium Litwy. Jest reakcja litewskiej armii
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena
Konflikty zbrojne
Komisja Europejska szykuje 14. pakiet sankcji. Kary dla przewoźników ropy i broni
Konflikty zbrojne
Prof. Andrzej Zybertowicz: Polska w Nuclear Sharing? W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić