"Obecnie na naszych oczach trwają przygotowania do działań wojennych na większą skalę. Czynią to wszyscy kluczowi uczestnicy – Moskwa, Kijów, Waszyngton, Bruksela, NATO, a wraz z nimi i tłumy zmilitaryzowanych kibiców, siedzących w kawiarniach i restauracjach, hotelach i komfortowych mieszkaniach oraz liczne media internetowe" – pisze lider partii Jabłoko.
"Wszyscy domagają się kontynuacji działań bojowych, fantazjują o jakichś zwycięstwach, zajęciach i przełomach, agitują za kolejną ofensywą" - pisze Jawliński i przekonuje, że jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do zawieszenia broni wojna nie będzie miała „pozytywnej perspektywy”. Rosyjski opozycjonista twierdzi, że ryzyko wybuchu kolejnej wojny światowej będzie „niezwykle wysokie”.
"Nigdy dotąd państwo nuklearne nie było uczestnikiem dużego starcia zbrojnego, w którym chodzi o jego interesy życiowe i perspektywy. To poważne zagrożenie. Putin wcześniej ostrzegał, ostatnio wprost mówił o gotowości użycia broni atomowej. Nie warto spychać go w kozi róg. Trzeba to kończyć" – pisze rosyjski opozycjonista.
Jawliński opowiada się za natychmiastowym i bezwarunkowym zawieszeniem broni. "Jeżeli do tego nie dojdzie, skutki będą katastrofalne i nieodwracalnie niszczące" – alarmuje.
Artykuł Jawlińskiego wywołał kontrowersje w rosyjskich środowisku demokratycznym. Przede wszystkim dlatego, że nie nazywa rzeczy po imieniu i wprost nie wskazuje agresora. Gdyby to zrobił, prawdopodobnie trafił by za kraty. Ale zawieszenie broni mogłoby oznaczać okupację kolejnych ukraińskich regionów na długie lata i pozwoliłoby Putinowi nie tylko uniknąć odpowiedzialności, ale i starać się o „reset” w relacjach z Zachodem.
"Gwałcą dziewczynę. Podchodzi Jawliński i mówi: Przestańcie! Oboje przestańcie! Natychmiast!" – skomentował artykuł lidera partii Jabłoko inny rosyjski opozycjonista, Mark Galpierin.