"Rzeczpospolita": Powinniśmy wyciągać wnioski z obserwacji wojny w Ukrainie, gdzie drony niszczą infrastrukturę wrażliwą, np. stacje energetyczne?
Obserwując walki w Ukrainie, możemy przekonać się, jak łatwo ładunkiem wybuchowym można zniszczyć elementy infrastruktury krytycznej. Powoduje to koszty finansowe i zakłócenie funkcjonowania systemów ważnych dla państwa. Oczywiście skutkiem ataku są też ofiary wśród ludzi. Bezzałogowy statek powietrzny może przenieść też np. długi drut i spowodować spięcie w napowietrznych liniach energetycznych. Takie ataki już miały miejsce, np. w USA w Pensylwanii. Skuteczny atak może powodować konsekwencje ekonomiczne, społeczne, polityczne lub ekologiczne, gdy skutkiem stanie się zanieczyszczenie otoczenia atakowanego obiektu.
Czytaj więcej
Rosja gromadzi tysiące żołnierzy na terytorium Białorusi, co budzi obawy, że Moskwa może planować...
Warto dodać, że potencjalny agresor może mieć też dostęp do danych umieszczonych w ogólnodostępnym geoportalu, który pokazuje np. Baltic Pipe.
To oczywiście błąd. Obecnie, wobec bardzo groźnej sytuacji za wschodnią granicą, dane udostępniane na tym portalu zaczynają być ukrywane. Moim zdaniem, korzystając z tych danych, można paraliżować funkcjonowanie wielu instytucji, nawet tych, które nie są na liście obiektów IK. O skuteczności ataku zawsze decyduje zakres wiedzy zebranej w trakcie rozpoznania obiektu.