Ukraińcy cały czas do przodu. „Jak sygnał o dużym przełamaniu frontu”

Mimo, że ukraińskie ofensywy straciły impet z początku października, wojska na wschodnim i zachodnim odcinku frontu bez przerwy odbijają kolejne miejscowości. Wydaje się, że wystraszeni Rosjanie szykują się do ewakuacji Chersonia.

Publikacja: 13.10.2022 22:45

Ukraińscy żołnierze obsługujący 155 mm haubicę FH-70

Ukraińscy żołnierze obsługujący 155 mm haubicę FH-70

Foto: Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine

Po odwrocie na północnego odcinka frontu w regionie chersońskim wydawało się, że Rosjanom udało się ustabilizować sytuację. Obronę nad Dnieprem oparli o wioskę Myłowe i biegnące koło niej głębokie parowy i jary, którymi płynie niewielka rzeczka Bałka Myłowa (mająca ok. 7 kilometrów długości) i jej dopływy. Na podobnym parowie wcześniej udało się Rosjanom zatrzymać Ukraińców pod Dudczanami, leżącymi 20 kilometrów na północ od Myłowe.

Ale i obecnie, jak i pod Dudczanami, ukraińskie oddziały zaczęły obchodzić rosyjskie stanowiska od zachodu. W otwartym stepie oddziały Kremla utrzymują jedynie poszczególne wioski. Żołnierzy jest zbyt mało, by utworzyć stałą linię frontu. Wywiad brytyjski informuje, że w tym rejonie bronią się rosyjskie oddziały desantowe, które od dawna nie otrzymywały uzupełnień.

Ukraiński nacisk w regionie chersońskim wywołał panikę wśród miejscowych kolaborantów

Jednocześnie Ukraińcom udało się odepchnąć Rosjan od rzeki Ingulec, stanowiącej naturalną osłonę ich zachodniego skrzydła. Teraz nadchodzą informacje o kolejnych stepowych wioskach, z których ukraińskie oddziały wyparły rosyjskie, albo zajęły w ogóle bez walki, bo obrońcy wycofali się. Nie można jednak zweryfikować tych informacji, bo brak jakichkolwiek niezależnych potwierdzeń, choćby wizualnych (nagrań wideo, zdjęć).

Wydaje się jedynie, że Ukraińcy wklinili się w dwóch miejscach w obronę Rosjan, zajmując Szczasływe (po polsku Szczęśliwe) i Iszczenkę.

Niezależnie od tego, jak posuwa się natarcie stały ukraiński nacisk w regionie chersońskim wywołał panikę wśród miejscowych kolaborantów. W środę po południu szef administracji mianowanej przez wojska okupacyjne, Władimir Saldo poprosił Moskwę o pomoc w wywiezieniu mieszkańców w głąb Rosji. – Dla odpoczynku i nauki. W pierwszym rzędzie chodzi o mieszkańców Prawobrzeża (części obwodu chersońskiego położonego na zachodnim brzegu Dniepru-red.). Ale jednocześnie zaproponowaliśmy wszystkim mieszkańcom – jeśli mają takie życzenie – by wyjechali – powiedział w telewizyjnym oświadczeniu. Wywołało ono burzę wśród pozostały kolaborantów. Jeden z nich Kiriłł Stremousow ogłosił: - Nie ma ewakuacji i nie może być. (…) Prośba o tymczasowe wywiezienie na odpoczynek do innych regionów nie jest wezwaniem do ewakuacji.

Wydaje się, że kolaboranci mówiąc o „ewakuacji mieszkańców” mają raczej na myśli siebie i swoje rodziny.

Czytaj więcej

"Wyjeźdźcie z dziećmi", "nie ma powodów do paniki". Sprzeczne słowa okupantów w Chersoniu

- To jak sygnał o dużym przełamaniu frontu – stwierdził zaskoczony jeden z europejskich analityków. Amerykański Institute for the Study of War zaczął zaś podejrzewać, że Chersoń może zostać wyzwolony już w przyszłym tygodniu.

Wiadomo jedynie, że dla wsparcia obrony w regionie pojawili się pierwsi zmobilizowani Rosjanie. Pobór zaczął się 21 września, a część z nich już trzy tygodnie później trafiła na chersoński front. To świadczy zarówno o powadze sytuacji w tym regonie, jak i panice w rosyjskim dowództwie.

– Pierwszego dnia jak przyjechaliśmy, jeszcze ani razu nie strzelaliśmy, od razu do grupy szturmowej – jak mięso armatnie. Posłali nas z dwoma ręcznymi granatnikami, szedłem i czytałem po drodze instrukcje, jak się nimi posługiwać. Trzeciego dnia cofnęliśmy się, przenocowaliśmy, potem poszliśmy do przodu i zajęliśmy okopy – cytuje BBC telefoniczną rozmowę jednego z „mobików” (tak w Rosji nazywają mobilizowanych) z kolegą. Dzwonił do niego już ze szpitala na Krymie.

Rosyjskie władze wojskowe przyznały, że pięciu zmobilizowanych już nie żyje. Ale ukraińscy dowódcy twierdzą, że w jednej z „batalionowych grup taktycznych”, do której przysłano świeżo zmobilizowane uzupełnienie, została tylko połowa żołnierzy (532 z ok. 1-1,1 tys.).

Jednocześnie ukraińskie oddziały naciskają na zachodnim odcinku frontu, wyraźnie celując w miejscowość Swatowe. Jej zajęcie przerwałoby bezpośrednie połączenia rosyjskich zgrupowań rozmieszczonych dalej na południe (w rejonie Siewierodniecka) z Rosją. Według ostatnich informacji Ukraińcy posuwając się od północnego zachodu weszli na teren obwodu ługańskiego i za miejscowością Krochmalne rozbili rosyjski oddział i wzięli jeńców. Posuwają się też od południowego zachodu, tam podobno są już 8 kilometrów od celu. Ale od Swatowego oddziela ich pas zalesionych wzgórz (biegnących z północy na południe) w których walka będzie trudna. Jeśli jednak uda im się je zająć to z urwistych, wschodnich stoków będą kontrolowali całą miejscowość i wszystkie drogi dojazdowe do niej.

Czytaj więcej

Szahid na służbie u Putina. Co wiadomo o irańskich dronach, z których korzysta Rosja?

W tym samym czasie zaskakująco zaczęły się rozwijać wydarzenia również w centrum. Trzeci miesiąc front tkwił tam w miejscu a rosyjskie oddziały (w tym najemnicy z firmy Wagner) próbowali zdobyć Bachmut. Codziennie o świcie zaczyna się ostrzał i atak, a kończył o zmierzchu, i tak od początku sierpnia. Nagle jednak to Ukraińcy ruszyli tutaj do przodu i zajęli wieś Opytne (na południe od Bachmutu).

Zdjęcia satelitarne zaś ujawniły, że Rosjanie pospiesznie budują nową linię obrony. Dziesięć kilometrów na południe od obecnej linii frontu ustawili w poprzek pól podwójny szereg betonowych kolców mających zatrzymać ukraińską broń pancerną, za nimi wykopali rów przeciwczołgowy (wydaje się jednak, że zbyt płytki) a dalej, w lasach zaczęli budować stanowiska obronne.

Sprawa jest tym bardziej zagadkowa, że w tym rejonie skoncentrowano najlepsze i najbardziej zdatne do walki rosyjskie oddziały. I nic do tej pory nie wskazywało, że zamierzają się wycofać. A tym bardziej schować się za taką betonową osłoną.

Po odwrocie na północnego odcinka frontu w regionie chersońskim wydawało się, że Rosjanom udało się ustabilizować sytuację. Obronę nad Dnieprem oparli o wioskę Myłowe i biegnące koło niej głębokie parowy i jary, którymi płynie niewielka rzeczka Bałka Myłowa (mająca ok. 7 kilometrów długości) i jej dopływy. Na podobnym parowie wcześniej udało się Rosjanom zatrzymać Ukraińców pod Dudczanami, leżącymi 20 kilometrów na północ od Myłowe.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 802
Konflikty zbrojne
Protesty w Izraelu. Tysiące demonstrantów żąda porozumienia z Hamasem
Konflikty zbrojne
Nocny nalot na Zachodnim Brzegu. Wojsko izraelskie zabiło trzech Palestyńczyków
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski mówi o nowym etapie wojny z Rosją
Konflikty zbrojne
Ukraina nie otrzyma szybko zachodniej broni. Kiedy sprzęt i amunicja trafią na front?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił