Podpisaniem traktatu o przyjęciu Krymu oraz Sewastopola do Federacji Rosyjskiej zakończyła się uroczystość w Sali Georgijewskiej Pałacu Kremlowskiego. Poprzedziło ją orędzie prezydenta Władimira Putina do obu izb rosyjskiego parlamentu. Udowadniał, że Krym zawsze był rosyjski, Sewastopol zaś jest bohaterskim miastem, symbolem rosyjskiej obecności na półwyspie. Prezydent zwrócił się do obu izb parlamentu z prośbą o ratyfikację traktatu.
Pierwsze ofiary ?na półwyspie
Na samym Krymie doszło do starcia pomiędzy rosyjskimi oddziałami a żołnierzami ukraińskimi broniącymi swej jednostki w Symferopolu. Zginął ukraiński sierżant. Ukraińska armia jest nadal obecna na półwyspie, lecz okrążona w swych bazach przez rosyjskie oddziały. Działają one już oficjalnie na własnym terytorium. – Konflikt przestaje mieć charakter polityczny i przybiera postać konfrontacji zbrojnej – powiedział premier Arsenij Jaceniuk. Kijów nie zamierza dobrowolnie wycofać ukraińskich wojsk z Krymu, będącego w końcu częścią Ukrainy. Ale już tylko prawnie. Także w Symferopolu zastrzelono jednego członka tzw. rosyjskiej samoobrony. Drugi został ranny. Strzały padły z okna jednego z budynków.
– Krym pozostanie nieodłączną częścią Rosji. Nigdy nie będzie banderowski – zapewniał w orędziu Władimir Putin. Niemal godzinne przemówienie było wielokrotnie przerywane oklaskami. Było też książkowym przykładem demagogii politycznej. Prezydent oskarżył Zachód o agresywne działania, o przygotowywanie szeroko zakrojonego planu osłabienia Rosji. – Nie chcemy, aby NATO szarogęsiło się pod naszym płotem – mówił. Zakwestionował konstytucyjność procedury przekazania Krymu Ukrainie w 1954 r. Zapewnił także, że Rosja nie chce dalszego podziału Ukrainy. – Nie chcemy dzielić Ukrainy – powiedział, podkreślając przy tym, że „Rosja ma interesy, które trzeba wziąć pod uwagę i uszanować".
Agresywna polityka Putina wobec Ukrainy poprawia jego krajowe notowania