Reklama

Szułdrzyński: Przesadzone pogłoski o końcu Tuska

Jeśli politycy PiS, z przewodniczącym komisji ds. wyłudzeń VAT Marcinem Horałą na czele, przed poniedziałkowym przesłuchaniem sądzili, że zjedzą Donalda Tuska na śniadanie, popełnili poważny błąd.

Aktualizacja: 18.06.2019 22:08 Publikacja: 17.06.2019 21:00

Szułdrzyński: Przesadzone pogłoski o końcu Tuska

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Choć wiele osób posyłało już przewodniczącego Rady Europejskiej na emeryturę, Tusk pokazał, że pogłoski o jego politycznej śmierci są mocno przesadzone.

Przed jego wystąpieniem w Gdańsku w 30. rocznicę wyborów 4 czerwca oczekiwania były bardzo duże, jednak Tusk niczym nie błysnął. Skończyło się na masowaniu potłuczonej po wyborczej klęsce opozycji. A historyczne porównywanie jej do historycznej Solidarności, PiS zaś do PZPR było zupełnie nietrafione. Byli prominentni działacze komunistyczni właśnie zostali europosłami z list partii opozycyjnych, a dzisiejszy rząd – jakkolwiek krytycznie patrzeć na jego politykę – dopiero co odnowił demokratyczny mandat, wygrywając wybory do europarlamentu.

Przeczytaj też: Starcie Tuska z komisją. Będzie ciąg dalszy

To zapewne uśpiło czujność pisowskich śledczych, którzy nie docenili tego, że ich pytania obudzą w Tusku politycznego fightera. Tego, który, jak pamiętamy z lat 2007–2014, gra ostro, nie waha się faulować, ale wygrywa niejedną potyczkę.

Marcin Horała, choć dobrze przygotował się do przesłuchania, nie wyciągnął wniosków z porażki, jaką kilka miesięcy temu poniosła przesłuchująca Tuska szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. Zresztą obie komisje są bardzo podobne – mają na celu gonienie króliczka, czyli wbijanie wyborcom do głowy, jak straszne były rządy Platformy Obywatelskiej. Na gonieniu się kończy. Komisja ds. Amber Gold, która już zakończyła prace, poza stwierdzeniem, że państwo istniało tylko teoretycznie (nie koordynując działań służb walczących z piramidami finansowymi), nie udowodniła, że za aferą stał Tusk. Tak samo w poniedziałek posłowie nie byli w stanie udowodnić byłemu premierowi, że chciał obniżać wpływy z podatków do budżetu państwa, by tuczyć VAT-owskie mafie.

Reklama
Reklama

Poniedziałkowe przesłuchanie powinno być więc dla PiS ostrzeżeniem. Na razie szef Rady Europejskiej trzyma nogę w drzwiach, jeśli chodzi o deklarację dotyczącą startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, i chce mieć otwarte wszystkie opcje. Jego dotychczasowa aktywność – wystąpienia 3 maja czy 4 czerwca – nie okazała się punktem zwrotnym w kampanii. Wręcz przeciwnie, wydarzenie z początku maja, gdy wykład Tuska poprzedziło agresywnie antyklerykalne wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, bardziej opozycji zaszkodziło, niż pomogło. Ale przebieg sejmowego przesłuchania pokazał, że były premier może jeszcze sporo w polskiej polityce namieszać. I to dla PiS nie jest dobra wiadomość.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nawrocki i Orbán. Żadne tam bratanki
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Tusk nie oszczędzał Merza w Berlinie. Przeszłość ciąży niemiłosiernie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Orbán, Putin i Konfederacja. Dlaczego decyzja prezydenta Nawrockiego była słuszna
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama