Ale kto liczył na to, że były polityk PO pobije rekord obciachu i ułatwi robotę szydercom, ten zawiódł się srogo. W programie „Szymon Majewski Show” (TVN) Rokita wypadł lepiej od gospodarza: był rozluźniony, szarmancki i dowcipkował z klasą – nawet gdy mówił o usypianiu bliźniaków chloroformem.

Choć program miał być apolityczny do bólu, to okazało się, że „od polityki w mojej obecności nie umie pan uciec”– wytknął Rokita Majewskiemu. I miał rację, bo cały show nabierał rumieńców właśnie, gdy skręcał ku politycznym smaczkom. „Zwykły Jasio” przyćmił spiętego Szymona, choć szedł niekiedy po bandzie: śpiewając w duecie z Cerekwicką albo zszywając na maszynie portret Tuska (równie zresztą słabo jak kiedyś zszywał PO z PiS).

Politycznych smaczków zabrakło za to w poważniejszym z założenia kolejnym programie TVN – „Teraz my”, duetu Sekielski – Morozowski, gdzie publicystykę coraz częściej wypiera wygłup. Wczoraj było to między innymi analizowanie przez panią psycholog stanu umysłu Michała Kamińskiego (Kancelaria Prezydenta) na podstawie jego porównań do małej dziewczynki. Wypytywanie wicepremiera Grzegorza Schetyny o obwód klatki piersiowej byłego męskiego modela, obecnie szefa jego gabinetu politycznego, też bardziej pasowałoby do show Majewskiego. A próba telefonicznego pogodzenia Schetyny z Rokitą była prostą kontynuacją grepsu z emitowanego chwilę wcześniej programu satyrycznego.

Śmiesznie zrobiło się też, gdy Stefan Niesiołowski zapewniał niemal ze łzami w oczach, że nigdy nikogo nie szkalował. Śmiesznie, ale i strasznie.

Hasło „polityka jako rozrywka” sprawiło, że kabaret i publicystyka polityczna niebezpiecznie zbliżyły się wczorajszego wieczoru do siebie. I widz ma pełne prawo znów westchnąć, jak kiedyś bohater rysunku Andrzeja Mleczki: „Żeby chociaż przy wszystkim było napisane, czy to na poważnie, czy na jaja”.