Takiego ruchu Rosji można się było jednak spodziewać. To skutek uznania przez Zachód niepodległości Kosowa. Konsekwencja, przed którą ostrzegało wielu ekspertów.
Za przykładem Rosji pójdzie pewnie więcej krajów, w pierwszej kolejności członków Wspólnoty Niepodległych Państw, które w ten sposób podkreślą, że dla nich najważniejsza jest Moskwa.
Ale - podobnie jak Kosowo - Abchazja i Osetia Południowa nie będą pełnoprawnymi podmiotami prawa międzynarodowego. Nie mają szans stać się członkami ONZ czy innych instytucji międzynarodowych.
Posługiwanie się przez Rosję argumentem o prawie narodów do samostanowienia jest mieczem obosiecznym. Sama Rosja ma bowiem problemy z separatystycznymi regionami.
Decyzja Rosji już wywołała ostre deklaracje ze strony Zachodu, który nie godzi się na rozbiór Gruzji. Nie wydaje się jednak, by mogły one odwrócić bieg wydarzeń. Trudno będzie wymusić na Moskwie wycofanie się z uznania Abchazji i Osetii Południowej, bo podważałoby to wiarygodność jej władz wobec własnych obywateli.