[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/01/dominik-zdort-kto-skompromitowal-amerykanski-rzad/]skomentuj na blogu[/link][/b]

W dodatku władza akceptuje korupcję i ogranicza wolność mediów. Jaki to kraj? Nie będę państwa dłużej trzymał w niepewności, zresztą sami państwo wiedzą. Wystarczy wyjrzeć przez okno na ulicę, aby zobaczyć policyjne patrole zatrzymujące niewinnych przechodniów oraz grupy osiłków napadających w ciemnych zaułkach na Bogu ducha winnych Żydów, Murzynów i homoseksualistów. To przynajmniej dostrzegli w Polsce informatorzy Departamentu Stanu USA, który opublikował właśnie swój coroczny raport o przestrzeganiu praw człowieka na świecie.

Po paru europejskich rządach pewnie moglibyśmy się spodziewać podobnej oceny, ale one czerpią wiedzę o Polsce od działających nad Wisłą aktywistów radykalnych lewackich organizacji, oderwanych od rzeczywistości i żyjących w świecie własnych wyobrażeń. Amerykanów chcielibyśmy traktować poważniej. Chcielibyśmy wierzyć, że administracja USA ma wiarygodne źródła i kompetentne służby, które weryfikują informacje. A przede wszystkim chcielibyśmy być pewni, że Amerykanie korzystają ze zdrowego rozsądku. Jednak w raporcie Departamentu Stanu właśnie tego zdrowego rozsądku zabrakło.

Pojedyncze przypadki – które zdarzają się w każdym kraju – urastają tu do rangi dramatycznych problemów społecznych i politycznych. Jakaś wypowiedź słuchacza Radia Maryja ma być dowodem na powszechny antysemityzm, a seksafera w jednej z partii oraz przypadek prezydenta Olsztyna mają potwierdzać tezę, że molestowanie seksualne kobiet jest nad Wisłą "niedoszacowaną kwestią". Raport amerykańskiego rządu zawiera wiele tego typu absurdów, przekłamań i uproszczeń. Dotyczących Polski, ale też innych państw. W rzeczywistości kompromitujących nie nas, Polaków, ale rząd Stanów Zjednoczonych. Dlatego to Amerykanie powinni się dziś zastanowić: kim byli owi informatorzy, którzy wprowadzili ich w błąd? Jakie polityczne cele w ten sposób chcieli osiągnąć i osiągnęli? A przede wszystkim: jak to możliwe, że służby największego na świecie mocarstwa tak łatwo dają sobą manipulować?