Kłamstwem, które ubodło Platformę, jest przypomnienie, że chciała ona prywatyzować szpitale. Między nami to nic, czego by się miała wstydzić – pod warunkiem oczywiście, że prywatyzację poprzedziłaby demonopolizacja, czyli obiecana przez PO w programie wyborczym likwidacja NFZ. Ale zaatakowana z pozycji "Polski solidarnej" PO lękliwie wycofała się z otwartego głoszenia liberalnych postulatów. O urynkowieniu ubezpieczeń zapomniała w ogóle, prywatyzację przychodni chciała zaś przeprowadzić pod maską "komercjalizacji" według formuły: nie my sprywatyzujemy, tylko samorządy, my "tylko" przekształcimy obligatoryjnie przychodnie i szpitale w spółki prawa handlowego.
Zgodnie z ordynacją kandydat nie odpowiada za partię, patrząc więc na sprawę kazuistycznie, można uznać, że Bronisław Komorowski ma szansę metodą Michnika uzyskać sądowy kwit, że on osobiście nie wypowiadał się za prywatyzacją szpitali. Ten kwit będzie miał jednak znaczenie szersze: sąd, na wniosek zainteresowanych, stwierdzi, że jest kłamstwem twierdzenie, jakoby PO była partią liberalną i wolnorynkową.
I tu się właśnie zgadzam – to jest kłamstwo. PO nie jest taką partią, nie ma nic wspólnego z liberalizmem, zresztą nie może mieć jako partia tzw. sfery budżetowej. Ktokolwiek nazywa PO partią wolnorynkową, liberalną, a nawet szerzej, prawicową, jako żywo jest kłamcą. Ukarać za to kłamstwo? Jestem za. Przypominam tylko, że to nie PiS pierwszy przedstawiał Platformę w ten kłamliwy sposób.
Jestem i tak mniej od premiera radykalny – nie żądam kar sądowych. Kartka wyborcza wystarczy.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/06/13/tak-panie-premierze/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]