Semka: co z rozłamem w PiS?

Mija dziesięć dni od usunięcia z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej oraz Elżbiety Jakubiak. Na razie widać jedno – secesjoniści działają po omacku.

Publikacja: 14.11.2010 19:35

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Tuż po wyrzuceniu obu pań z partii zadziałał efekt współczucia i ciekawej życzliwości dla "pisowców light". Kolejni kandydaci do czystki uznali zatem, że trzeba się pozwolić nieść obiecującej fali – publicznie demonstrować niezadowolenie z zamordyzmu panującego w PiS i wskutek tego z hukiem wylatywać z dworu Jarosława Kaczyńskiego.

Michał Kamiński wykorzystał antenę TVN do dramatycznego występu. Gwoździem programu było zaklinanie się spin doktora, że nigdy nie będzie kablem. Wyrecytował nawet wyuczony na pamięć wiersz Antoniego Słonimskiego i ogłosił, że teraz to już na pewno zostanie wyrzucony. I co? I nic. Kaczyński nieoczekiwanie zignorował show swojego niegdysiejszego medialnego czarodzieja.

Potem Paweł Poncyljusz gromko zapowiedział swój udział w konwencji radnego z list PO. I znów media na wyścigi zapowiadały usunięcie śmiałka z PiS. I co? I nic. Wszystkie podręczniki taktyki wojskowej podkreślają, że sprytny manewr udaje się tylko wtedy, gdy przeciwnik nie dostrzega jego ukrytych celów. Ale gdy już wiadomo, że adwersarz połapał się w intencjach, trzeba szybko zmienić strategię. Ta prawda nie dotarła chyba na czas do secesjonistów.

Zobaczywszy, że Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, zamiast rzucać gromy, zaczęli sobie figlarnie dworować z koleżanek i kolegów, rozłamowcy nie mieli co czekać na decyzję Komitetu Politycznego PiS. Sami powinni szybko coś postanowić. Bo taktyka: "Wszystkiemu winny Ziobro" i "Jarka będziemy wspominać z szacunkiem", nie przemówiła już do nikogo.

Na dodatek secesjoniści, jeśli liczą na sympatię części elektoratu PiS, powinni z większą uwagą wybierać miejsca swoich coming outów. Michał Kamiński wypłakujący się na ramieniu Andrzeja Morozowskiego w TVN czy Paweł Poncyljusz wybierający dla swoich politycznych wyznań tygodnik Tomasza Lisa dla sporej części prawicowego elektoratu stają się mało wiarygodni.

No i pytanie podstawowe. Czym "pisowcy light" chcą się różnić od Platformy? Wejherowska deklaracja Poncyljusza zabrzmiała bowiem niemal jak ideologia "ciepłej wody w kranie". A sugestie Michała Kamińskiego, że ludzie Ziobry podsłuchują rozmowy telefoniczne, przypominają język, jakim dotąd posługiwali się Kazimierz Kutz i Janusz Palikot. Jak na kilka dni to zbyt wiele niezręczności członków grupy, która usiłuje znaleźć dla siebie miejsce między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem.

Tuż po wyrzuceniu obu pań z partii zadziałał efekt współczucia i ciekawej życzliwości dla "pisowców light". Kolejni kandydaci do czystki uznali zatem, że trzeba się pozwolić nieść obiecującej fali – publicznie demonstrować niezadowolenie z zamordyzmu panującego w PiS i wskutek tego z hukiem wylatywać z dworu Jarosława Kaczyńskiego.

Michał Kamiński wykorzystał antenę TVN do dramatycznego występu. Gwoździem programu było zaklinanie się spin doktora, że nigdy nie będzie kablem. Wyrecytował nawet wyuczony na pamięć wiersz Antoniego Słonimskiego i ogłosił, że teraz to już na pewno zostanie wyrzucony. I co? I nic. Kaczyński nieoczekiwanie zignorował show swojego niegdysiejszego medialnego czarodzieja.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku