Na początek dwa zastrzeżenia. Osobiście nigdy nie lubiłem ministra Radosława Sikorskiego, ani gdy robił karierę w rządach Jana Olszewskiego i Jerzego Buzka, ani PiS-u czy PO. Ale nie o antypatie czy sympatie tu chodzi, lecz o elementarną analizę zdarzeń.
Drugie zastrzeżenie: obu amerykańskich urzędników, Elona Muska i Marca Rubia, mam ochotę nazywać po prostu cymbałami, lecz bardzo się tego będę wystrzegał ze względu na zasady redakcyjne. Co jednak może okazać się zbyt trudne, za co z góry przepraszam – i czytelników, i redakcję. Minister Sikorski nie jest z mojej bajki, ale jest on członkiem polskiego rządu i reprezentantem mojego kraju.