Reklama

Jędrzej Bielecki: Trump uznał się za zbawiciela Ameryki

- Bóg uratował moje życie, aby powierzyć mi misję przywrócenia wielkości Ameryki - powiedział Donald Trump w chwilę po zaprzysiężeniu na 47. prezydenta USA. To oznacza, że nic już nie powstrzyma jego rewolucji.

Publikacja: 20.01.2025 19:44

Donald Trump

Donald Trump

Foto: AFP

13 lipca 2024 roku w trakcie wiecu w Butler w Pensylwanii kula zamachowca przeleciała milimetry od głowy Trumpa raniąc jego ucho. Pół roku później okazuje się z całą mocą, że to będzie wydarzenie, które przesądzi o reszcie kariery politycznej miliardera.

Donald Trump uznał bowiem, że otrzymał misję od Boga. I nic, a już na pewno nie struktury amerykańskiego państwa, nie powstrzyma go przed dalszym działaniem. Cel ma jasny. „To będzie złoty wiek Ameryki, najlepsze cztery lata, jakie miała w swojej historii” - zapowiedział prezydent.

Trump nie wymienił Rosji ani Ukrainy. To najtrudniejsze zadanie, jakie go czeka

Podczas jego mowy inauguracyjnej niejednokrotnie ciarki przechodziły po plecach. Jak wtedy, gdy zapowiadał, że wyśle armię, aby upilnowała granicy z Meksykiem (Konstytucja nie pozwala na użycie sił zbrojnych dla celów wewnętrznych). Czy gdy jako jedyny przywódca w historii, który próbował dokonać zamachu stanu (6 stycznia 2021 roku), zapowiadał przebudowę systemu wymiaru sprawiedliwości. Albo wtedy, gdy ogłosił, że zniesie to, co nazywa cenzurą, czyli choćby także ograniczenia w mowie nienawiści. 

Czytaj więcej

Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy

W trakcie przemówienia Trumpa nie padła ani razu nazwa Rosji czy słowo o wojnie w Ukrainie: a to najtrudniejsze zadanie, jakie stoi przed amerykańskim przywódcą. Prezydent za to zapowiedział odebranie Panamie Kanału Panamskiego pod (fałszywym) zarzutem, że zarządzają nim Chiny. To musi przywodzić na myśl argumentację, jakiej tyle razy używał Putin przed swoimi kolejnymi podbojami. Tym bardziej, że Trump zarządził, że Zatoka Meksykańska, tak nazywana już znacznie przed powstaniem USA, teraz stanie się Zatoką Amerykańską. Ku uciesze Elona Muska nacjonalistyczną agendę ma podbić zapowiedź misji na Marsa. 

Reklama
Reklama

Zapowiedź nowych ceł karnych przez prezydenta USA oznacza dobicie epoki globalizacji

W chwili, gdy płonie Los Angeles, Trump zapowiedział zniesienie wszelkich ograniczeń w wydobyciu ropy. Ochrona środowiska przestaje tu odgrywać jakąkolwiek rolę. Interesem Ameryki ma być też podporządkowana polityka handlowa.

Czytaj więcej

Z Chinami Trump zaczyna od marchewki

Trump zapowiedział wprowadzenie wysokich ceł na import towarów do USA, choć nie określił przeciw komu. To oznacza dobicie globalizacji. Ogłosił też przywrócenie do służby, z zaległymi pensjami, żołnierzy zwolnionych z powodu odmowy przyjęcia szczepionek przeciw COVID-owi – aż strach pomyśleć, co to oznacza, jeśli w kraj uderzy nowa pandemia. 

Temu przemówieniu przyglądała się galeria multimiliarderów zaproszonych przez Trumpa. Szefów X, Apple’a, Amazona czy Mety. Nowej plutokracji technologicznej, przed którą ostrzegał parę dni wcześniej Joe Biden. Ten dzień Trump nazwał Dniem Wolności. Ironia losu chciała, że w tym roku w tym samym momencie przypada dzień Martina Luthera Kinga - wielkiego obrońcy dyskryminowanych z powodu czarnego koloru skóry i szerzej amerykańskiej biedoty. Chyba tylko zbieżność dat łączy jednak Trumpa i Kinga. 

Komentarze
Bogusław Chrabota: Dwie twarze Karola Nawrockiego
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polskie psy zakładnikami w wojnie pałaców
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama