Donald Trump został dwa razy w czasie debaty zapytany, czy według niego Ukraina powinna wygrać wojnę z Rosją i czy byłoby to w interesie USA – i dwa razy nie odpowiedział na to pytanie, mówiąc zamiast tego, że chciałby, aby wojna się skończyła. To niepokojący sygnał dla Kijowa, ale też dla Polski – potwierdza on bowiem, że pomysłem Trumpa na zakończenie wojny Rosji z Ukrainą jest zmuszenie Kijowa do rozmów pokojowych. A wszyscy wiemy, że Rosja, owszem, jest do takich rozmów gotowa, ale na swoich warunkach. Te zaś oznaczają nie tylko wydarcie Ukrainy czterech obwodów nielegalnie anektowanych przez Rosję w 2022 roku, ale też utrzymanie Ukrainy poza NATO i uczynienie jej podatną na przyszłą agresję. Tylko ktoś, kto przespał ponad dwie dekady rządów Władimira Putina może mieć złudzenia, że tym razem dyktator już się zatrzyma. Dlaczego miałby to zrobić, skoro dotąd się nie zatrzymywał, a kolejny konflikt zakończy na swoich warunkach?
Czytaj więcej
Donald Trump w czasie debaty prezydenckiej organizowanej przez ABC mówił dłużej (42 minuty i 52 sekundy) niż Kamala Harris (37 minut i 36 sekund). Jakie są pierwsze komentarze po debacie?
Debata Donald Trump – Kamala Harris. Słowa, które budzą obawy z perspektywy Polski
Ale równie wiele obaw budzą wypowiedzi Trumpa ostrzegającego przed III wojną światową. To było w praktyce powtarzanie rosyjskiej logiki, zgodnie z którą wobec Moskwy należy zachowywać powściągliwość (czyli – pozwalać jej robić co chce), ponieważ jest nieprzewidywalna i dysponuje bronią atomową.
Polonia w Stanach Zjednoczonych
Donald Trump, strasząc Amerykanów atomowym armagedonem, zasygnalizował, że może być podatny na taki atomowy szantaż, co z naszej perspektywy również jest niebezpieczne. Wiemy, że Rosja gra atomową kartą, licząc, iż syte i dostatnie społeczeństwa Zachodu nie będą chciały ryzykować wszystkiego, broniąc jakichś państw na wschodnich rubieżach. Wypowiedzi takie jak Trumpa z pewnością Moskwy do rozgrywki atomowej nie zniechęcą.