Nowy minister Andrij Sybiha zna Polskę, tu wiele lat pracował jako dyplomata, zna polski. I pierwszą rozmowę telefoniczną w nowej roli odbył z Radosławem Sikorskim.
Wie też, jaką burzę wywołał jego poprzednik Dmytro Kułeba na Campusie Polska Przyszłości, swoją odpowiedzią na pytanie o to, kiedy będą możliwe ekshumacje ofiar na Wołyniu. Kułeba zrównał ludobójstwo wołyńskie z akcją Wisła - powojennymi wysiedleniami tysięcy Ukraińców z południowo-wschodniej Polski, które to terytorium uznał na dodatek za ukraińskie.
Czytaj więcej
Prezydent Zełenski usunął część ministrów, próbując zarazić rząd swoją energią. Teraz sam jedzie do Ramstein, by domagać się broni.
Dmytro Kułeba nie wyraził osobistego poglądu o Wołyniu – różnego od poglądu władz i elit Ukrainy
Nie zrobił tego, dlatego że taki jest jego osobisty pogląd - różny od poglądu władz i elit ukraińskich. Nie, jako doświadczony dyplomata wyraził stanowisko władz. A jest ono raczej zbieżne ze stanowiskiem elit, wśród intelektualistów ukraińskich bowiem trudno dostrzec skłonność do uznania zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo, którym niewątpliwie była. Takie było też oficjalne stanowisko Polski ponad dwie dekady temu.
„Żaden cel, ani żadna wartość, nawet tak szczytna jak wolność i suwerenność narodu, nie może usprawiedliwiać ludobójstwa, rzezi cywilów, przemocy i gwałtów, zadawania bliźnim okrutnych cierpień. (…) i my, i Wy – powinniśmy odróżniać jasne karty historii od ciemnych” - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w 2003 roku w Porycku (teraz to ukraińska Pawliwka). Obok niego stał prezydent Ukrainy Leonid Kuczma.