Artur Bartkiewicz: Zakaz korzystania ze smartfonów w szkole to jak leczenie zapalenia płuc witaminą C

Zakazanie używania smartfonów w szkołach nie rozwiąże problemu, jaki mamy z dziećmi i światem, który im zgotowaliśmy. Jeśli zasady higieny cyfrowej nie będą obowiązywać w domach dzieci, szkoła bez smartfona będzie jak leczenie zapalenia płuc witaminą C – nie zaszkodzi, ale i niewiele pomoże.

Publikacja: 04.03.2024 03:00

Dla dziecka smartfon jest obietnicą nieskończonej przyjemności

Dla dziecka smartfon jest obietnicą nieskończonej przyjemności

Foto: Adobe Stock

To, że drugie już pokolenie dzieci – po pokoleniu Z przyszedł czas na pokolenie Alfa – zostało wrzucone na głęboką cyfrową wodę bez jakiejkolwiek nauki pływania w niej i bez kamizelki ratunkowej, jest dziś oczywiste dla wszystkich, którzy badają wpływ nowych technologii na człowieka. Smartfon, media społecznościowe, nieustanne powiadomienia wysyłane przez kolejne instalowane na telefonie aplikacje, działają na mózg jak narkotyk – chcemy wciąż więcej i więcej.

Smartfon to dla dziecka nieskończona przyjemność, której mózg nie jest w stanie się oprzeć

A smartfon kusi nieskończoną przyjemnością – symbolem tego jest mechanizm tzw. scrollowania, czyli przewijania strony internetowej, kolejnych filmów podrzucanych przez TikToka czy wpisów w serwisie X, co nie ma żadnego kresu. Mózg człowieka jest tak ukształtowany, że łaknie wiedzy, ale jednocześnie nie ma wbudowanego żadnego moralnego kompasu i nie dzieli wiedzy na dobrą i złą. W cyfrowej rzeczywistości, w której w kieszeni nosimy smartfona, a w nim bezkres informacji różnego rodzaju, kończy się to często kilkoma godzinami przeżuwania informacyjno-rozrywkowej papki.

Czytaj więcej

Internet to pułapka dla mózgu

Jednocześnie stałe utrzymywanie uwagi przez brzęczące powiadomienia to dla mózgu zbyt wiele – przebodźcowanie wywołuje permanentne zmęczenie, nerwowość, może prowadzić do bezsenności, depresji, a przede wszystkim zaburzenia zdolności poznawczych. Badania wykazują, że wystarczy, iż smartfon znajduje się w zasięgu wzroku, nawet wyłączony, by dekoncentrować, utrudniać skupienie uwagi i wywoływać silną potrzebę znalezienia w tym urządzeniu, a nie w swojej głowie, odpowiedzi na każdy problem. A dzieci są wobec tego wszystkiego tym bardziej bezbronne, że ich mózg dorasta wraz z nimi, a kora przedczołowa – obszar mózgu odpowiedzialny za naszą racjonalność i myślenie o konsekwencjach różnych działań – będzie w pełni rozwinięta dopiero wtedy, gdy skończą 25 lat. A smartfony trafiają do rąk już kilkuletnich dzieci. I to jest dramat.

Higiena cyfrowa musi zaczynać się w domu, a nie w szkole

Zakaz korzystania ze smartfona w szkole nic nie da, jeśli po wyjściu ze szkoły dziecko będzie mogło rzucić się na swój smartfon jak narkoman na narkotyk po kilkugodzinnym odwyku. Ba, wtedy zakaz taki może okazać się kontrskuteczny – szkoła zacznie być postrzegana jako opresyjna instytucja, odbierająca prawo do przyjemności, do których poza jej murami dostęp jest nieograniczony. Za higienę cyfrową w życiu dziecka odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim rodzice. I to my, dorośli, musimy spojrzeć w lustro i uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki przykład dajemy dzieciom. Czy potrafimy nie sprawdzać kompulsywnie kolejnych powiadomień? Czy potrafimy zjeść obiad bez telefonu w zasięgu ręki? Czy jest w naszym życiu jakaś przestrzeń bez smartfona? Jaki przykład dajemy naszym dzieciom?

I druga, równie ważna sprawa: czy kontrolujemy to, co robi z telefonem nasze dziecko? Czy wiemy, ile czasu spędza przed ekranem? Czy używamy narzędzi pozwalających mieć nad tym kontrolę (takich jak np. Family Link, za pomocą którego w każdej chwili można zmienić smartfon w zwykły telefon bez dostępu do gier, aplikacji i internetu).

Gdyby dało się zadekretować, że świat powinien być lepszy, pewnie wszyscy żylibyśmy w komunizmie. Ale nie da się. Świat będzie taki, jakim my go uczynimy.

Czytaj więcej

Zakaz smartfonów w szkole już od nowego roku? Jest apel do ministra edukacji

To, że drugie już pokolenie dzieci – po pokoleniu Z przyszedł czas na pokolenie Alfa – zostało wrzucone na głęboką cyfrową wodę bez jakiejkolwiek nauki pływania w niej i bez kamizelki ratunkowej, jest dziś oczywiste dla wszystkich, którzy badają wpływ nowych technologii na człowieka. Smartfon, media społecznościowe, nieustanne powiadomienia wysyłane przez kolejne instalowane na telefonie aplikacje, działają na mózg jak narkotyk – chcemy wciąż więcej i więcej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu