We wtorek początek kolejnego Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Przez lata „Rzeczpospolita” towarzyszyła tej imprezie w najlepszym przekonaniu, że wobec nasilającej się polaryzacji życia publicznego może to jedyne w Polsce miejsce, gdzie jest jeszcze możliwy merytoryczny, wolny od emocji dialog. I tak rzeczywiście było. Piszący te słowa wielokrotnie prowadził sesje plenarne, w których prócz rządzących na równych prawach występowali przedstawiciele opozycji czy niezależni eksperci. Zarówno dla naszego tytułu, jak i dla obserwatorów było oczywiste, że Polska, Europa czy świat konfrontują się z tak ważnymi wyzwaniami, że nie można, bo nikt nam takiego prawa nie dał, rezygnować z dialogu.

Ten dialog uważaliśmy w „Rz”, i wciąż uważamy, za fundament demokracji; dlatego konsekwentnie wspieraliśmy Forum i jego organizatorów. Jak co roku w pierwszym tygodniu września znów tu jesteśmy, lecz trudno mi udawać przed pp. Czytelnikami, że tym razem nie mam obaw, czy spokojny, merytoryczny i państwotwórczy dialog jest jeszcze możliwy. Można deliberować o przyczynach, zastanawiać się, czy winne są bańki społecznościowe, czy bardziej destrukcyjny wpływ wojny w Ukrainie i międzynarodowych napięć, niemniej zbliżające się wybory udowadniają, że czasy rzeczowej wymiany racji mamy za sobą, a zamiast słowa górę bierze bejsbolowa pałka. Bo czymże innym jest najbrutalniejsza w historii polskich mediów publicznych kampania hejtu rządowej telewizji przeciw opozycji i jej liderowi czy pełne obelg słowa przywódcy partii rządzącej przeciw swojemu głównemu antagoniście, którym jest Donald Tusk.

Czytaj więcej

Nowe wartości świata. Jakie zmiany czekają nas w bliskiej przyszłości?

O tej niespotykanej w polskiej historii kampanii nienawiści wobec jednego człowieka na tych łamach jeszcze napiszę, niemniej w kontekście Forum należy publicznie zapytać, czy liderzy prawicy mają świadomość, że emocjonalna destrukcja zostawia naprawdę niewielką przestrzeń na dialog? I co będzie, jeśli wybrana przez nich metoda politycznej anihilacji przeciwnika nie przyniesie wyborczego sukcesu? Czy polska polityka po październiku 2023 roku będzie mogła jeszcze powrócić w koleiny tradycyjnej demokracji? Czy nie fundujemy sobie jakiejś tragedii? Nie wiem. Mam w tej sprawie złe przeczucia. Tym gorsze, że trudno mi uciekać od wyzwań, które stoją przed spolaryzowanym jak nigdy światem.

To z kolei tematy, o których chciałbym w Karpaczu słuchać dyskusji, a nie namaszczonych prawd objawionych wygłaszanych przez rządzących i ich akolitów. Polska stoi wobec zagrożenia wojną na wschodzie. Wojną, która miała trwać kilka dni, a nie widać jej końca. Musimy się przygotować, że ten konflikt na długie lata zdefiniuje naszą politykę zagraniczną, proeuropejskie i pronatowskie wybory, wpłynie na nasze bezpieczeństwo i gospodarkę, kwestie społeczne i etniczne. Jesteśmy i będziemy krajem frontowym, co wymaga racjonalnego planowania i politycznego konsensusu. Kto w kręgu politycznych elit to rozumie? Nie możemy być również neutralni w europejskiej debacie o integracji czy światowej o globalizacji i klimacie. Politycy, którzy postrzeganie Polski odnoszą wyłącznie do spraw dziejących się w ramach jej granic, muszą zrozumieć, że ich czas minął. Polska to Europa. Polska to świat. Jesteśmy jako uczestnicy debaty publicznej gotowi na najtwardszy dialog, ale trzeba go prowadzić. Nie zamykać usta przeciwnikom czy niszczyć ich kampanią hejtu. Między innymi po to wymyślono Forum. Oby i tym razem posłużyło temu celowi.