Powołanie Jarosława Kaczyńskiego na jedynego wicepremiera w rządzie to zagranie czysto kampanijne. Trudno mieć co do tego jakiekolwiek wątpliwości, ponieważ ten ruch nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Przecież równo rok temu Jarosław Kaczyński z rządu odszedł, twierdząc, że wykonał misję, i ogłosił, że musi zająć się partią w roku wyborczym.
Czytaj więcej
Prezes PiS Jarosław Kaczyński został przez prezydenta Andrzeja Dudę powołany na stanowisko wicepremiera. Dotychczasowi wiceprezesi Rady Ministrów przestali pełnić funkcje wicepremierów w rządzie Mateusza Morawieckiego, zachowując teki ministrów.
Jeśli dziś zmienia swoją wcześniejszą decyzję, to znaczy, że coś poszło nie tak. Albo nie da się kierować partią z biura przy ul. Nowogrodzkiej i trzeba użyć do tego struktur państwa, albo też ekipa Mateusza Morawieckiego nie radzi sobie z rządzeniem i musi przyjść prezes Kaczyński po to, by przejąć stery w KPRM. A może oba te scenariusze są prawdziwe.
Dlaczego Jarosław Kaczyński zdegradował Mariusza Błaszczaka
Tak czy inaczej, PiS właśnie przyznaje się do porażki. I jest to też porażka wizerunkowa. Dymisja czterech wicepremierów może zostać przez elektorat odebrana nie jako robienie miejsca dla Kaczyńskiego, ale jako kara. Przecież nie degraduje się ludzi, którzy dobrze pracują. To o tyle zastanawiający ruch, o ile Mariusz Błaszczak był przez PiS kreowany na superbohatera odbudowującego polską armię, który rok temu w nagrodę został awansowany na wicepremiera. Czy coś zrobił źle, skoro został dziś zdegradowany? To kara za chaos z rosyjską rakietą, która wleciała do Polski w grudniu, lecz znaleziono ją dopiero po czterech miesiącach? Degradacja wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo Polski w środku wojny, która trwa tuż przy naszych granicach, to bardzo dziwny sygnał.