Odrzucamy szantaż unijnych instytucji: „pieniądze za suwerenność” – grzmiał w sobotę Zbigniew Ziobro po spotkaniu Solidarnej Polski (SP) poświęconemu zeszłotygodniowemu wyrokowi Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Orzeczenie dotyczyło mechanizmu warunkowości, który pozwalałby na wstrzymanie środków budżetowych w przypadku łamania przez państwo członkowskie zasad praworządności. Ciekawe, jak SP rozumie suwerenność. Czy suwerenność to prawo do bezkarnej korupcji i defraudacji? Bo komisarz UE, Didier Reynders, w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” mówił wyraźnie, że choć TSUE odrzucił skargę Polski i Węgier, to jednak precyzyjnie określił, jak może być stosowany mechanizm warunkowości. „Musi być więc rzeczywisty związek między interesami finansowymi UE i praworządnością. Nie wystarczą nasze wątpliwości dotyczące praworządności”.

Warunkowość zdaniem polityków SP nie tylko ma być narzędziem odbierania Polsce suwerenności, ale też narzucania rewolucji obyczajowej. W swoich wystąpieniach przekonują, że za pomocą tego mechanizmu Unia będzie narzucać Polsce legalizację aborcji, małżeństw jednopłciowych czy ich prawa do adopcji dzieci. Tu znów warto wrócić do Reyndersa, który mówił w „Rz” wyraźnie, że węgierska ustawa o promocji ideologii LGBT w mediach nie podpada pod mechanizm praworządności, ponieważ nie da się wykazać, że ma związek z budżetem Unii, choć ma – zdaniem komisarza – charakter dyskryminujący.

Czytaj więcej

Sondaż: Ponad połowa Polaków chce likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN

Powstaje więc pytanie, czy politycy SP nie przeczytali wyroku TSUE, czy też cynicznie grają na niewiedzy Polaków i zmieniają UE w jakiegoś potwora, stracha na Lachów. A może po prostu utożsamiają praworządność z rewolucją obyczajową, a suwerenność z łamaniem praworządności?

W tym tygodniu Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską ma ogłosić parę ważnych orzeczeń dotyczących właśnie spraw będących przedmiotem konfliktu z Unią. W ubiegłą środę, widząc, że orzeczenie TSUE w pewnym sensie jest dla rządu korzystne, TK wstrzymał swoją decyzję – Zbigniew Ziobro chciał, by Trybunał stwierdził, że mechanizm praworządności jest niezgodny z Konstytucją RP. Najbliższe 48 godzin pokaże, czy Trybunał razem z Ziobrą chcą eskalować konflikt z UE, czy też raczej wybierze bardziej koncyliacyjne stanowisko Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego, którzy w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę próbują zamknąć część frontów spornych z Brukselą.