Wczoraj wieczorem senatorowie PO odrzucili kandydaturę rekomendowanego przez PiS Zbigniewa Romaszewskiego na wicemarszałka Senatu. Dlaczego? Głośno nikt tego nie mówił, ale uśmiechy polityków Platformy potwierdzały, że pamiętają oni początek poprzedniej kadencji, gdy PiS nie zgodziło się, aby wicemarszałkiem został ówczesny senator Stefan Niesiołowski z PO.

A więc jednak odwet. Na wysokich stołkach polityków PiS zastąpili politycy PO, ale obyczaje pozostały takie same. Być może taka jest polityka? Może za pomocą miłości rządzić po prostu się nie da? Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście dwa lata temu nie dopuściło zgłoszonego przez PO Niesiołowskiego na stanowisko wicemarszałka, ale nie ukrywało wtedy prawdziwych intencji. Szczerze stwierdzono wówczas, że politycy PiS nie chcą współpracować z tak agresywnym i niechętnym im politykiem.

Donald Tusk powiedział wczoraj, że wybory w Senacie będą tajne, więc nie wie, jak będą głosowali senatorowie PO. Dodał jednak, że gdyby miał stawiać, to obstawiałby, że senator Romaszewski nie dostanie wystarczającej liczby głosów.

Gdyby Tusk obstawiał u bukmacherów wynik meczu, to pewnie można by go oskarżyć o oszustwo – nikt chyba nie ma wątpliwości, że ta rozgrywka była wcześniej ustawiona przez Platformę i Tusk znał jej wynik. Ale to nie zakłady wzajemne, lecz polityka. Dlatego można tylko powiedzieć: obłuda.Zbigniew Romaszewski przed dwoma laty, gdy wybierano wicemarszałka Senatu, wbrew woli kierownictwa PiS poparł w głosowaniu Stefana Niesiołowskiego. Zachował się honorowo i godnie, tak jak moglibyśmy oczekiwać po legendzie demokratycznej opozycji. Szkoda, że dziś w polityce więcej znaczą odwet i hipokryzja.